14.01.2010

Kiedyś naftowe, obecnie swiecowe...

Kupiłam je dawno, jeszcze będąc nastolatką. Już wtedy dało się zauważyć mój „dziwaczny” charakter. Podczas wspólnych spacerów koleżanki rozglądały się za chłopakami, a ja zerkałam na wystawy wybranych sklepów, typu dom rzemiosła, cepelia, antyki, w starym stylu... Gdy one biegały od sklepu do sklepu szukając kolejnej bluzki, ja szukałam kolejnej lampki lub świecznika. Bo muszę przyznać się, że od dziecka mam fioła na punkcie wszelkich lampek, lampeczek, lampionów, latarenek. I tyczyło się to zarówno tych elektrycznych, jak i na świece oraz naftę. Dzisiejsze lampki, były pierwszymi z późniejszej, rosnącej kolekcji przedmiotów służących świeceniu. Obydwie były lampkami naftowymi. Z początku często je zapalałam, ale potem w ogromnej mierze wyparły je przedmioty na świece, a one stały się jedynie ozdobą. Bawienie się z naftą było dość kłopotliwe, nie mówiąc już o istniejącym zagrożeniu pożarem, gdyby niefortunnie lampka się przewróciła. Już i tak rodzice ciągle powtarzali: „Zobaczysz, córa nas kiedyś spali i sama zginie jak czarownica na stosie” :))




Dwa lata temu pomalowałam je w kolorze czerni i cyny, gdyż wcześniej były „złote”, z blaszki mosiądzowanej. Trafiły do kuchni jako element jej wystroju.
Ostatnio przeszły kolejną metamorfozę, przerobiłam je na wkłady świecowe typu tea-light. Poszedł w ruch młotek, drewniany klin do wybijania oraz kombinerki, i w 10 minut miałam odmienione lampki, którym nadałam nowe życie. Podczas samotnego wieczoru zapaliłam je, a wraz z nimi przywołałam wspomnienia z młodzieńczych lat...




Dziewczyny, Wy też coś macie z czarownic...? ;))
Pozdrawiam Was serdecznie :)

**************************************************

14 komentarzy:

  1. Lampiony ujarzmiają bezduszną elektryczność, ja je uwielbiam tak jak Ty - to wszystko przecież dla zaczarowania wnętrza.
    Mnie bardzo urzeka ten zamyślony aniołek na kuli ziemskiej, widziałam go też na balkonie Alicji z Arte Ego i marzę o nim :)
    Ściskam mocno

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne lampiony, czy każdy da sie tak przerobić??
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach Ty ,,dziwaczna,,kobieto!
    Pięknie u Ciebie!Te lampiony są super!Zaczarowane klimaty!

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe te Twoje lampy. Od razu robi się cieplej w sercu, kiedy rzucają swój blask na ścianę.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, umiesz Ty klimat zrobić, umiesz...Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny klimat stworzyłaś. Lampiony są bajeczne. Nie ma lepszego oświetlenia na wieczór niż blask świec.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj Ty "dziwaku" :-))). Lampki sa piekne. Od razu zaiteresowaly mnie szczegoly techniczne. Co musialas im wybijac? Lampki stwarzaja przepiekny klimat. Robisz piekne zdjecia. Jak udaje Ci sie robic zdjecia w nocy? Pamietam Twoj kurs fotografii w poprzednim blogu. Ciekawa jestem z czego terez zrobisz swieczniki. Ostatnio byly to uchwyty do szklanek :-)). Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. Ładne te lampeczki, od samego patrzenia robi się cieplej...

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny pomysł na przeróbkę lamp naftowych! Światło świec jest magiczne i ja ulegam jego urokowi ,zapalając wieczorami kilka świec .
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  10. no prosze i do czego doprowadzilo cie towje dziwactwo ? ? ? ...... przepiekne :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Podzielam Twoją fascynację świecami ,świecznikami Alexo:)W tych światełkach jest chyba wiele magii:)P.

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam lampiony, świeczniki, lampy naftowe, świece...ach ...wszystko co ma płomień:) Piekną kolekcję lampioników masz, a przerobienie lamp...to jest pomysł...nafta droga i ciężko dostać:)
    pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  13. Witajcie :)
    Odpowiem na kilka pytań:

    Anonimowy, witaj. Tak, myślę, że bez problemu każdą lampę naftową, czy elektryczną da się przerobić na wkład świecowy.

    Violcio11, musiałam za pomocą drewnianego klina i młotka delikatnie wbić do środka cały korpusik do którego wkręcało się element nazwijmy go „palenisko” lampy naftowej. Po odkręceniu górnej części tegoż „paleniska” pozostał dolny jej korpus, który jest mocno wypukły i uniemożliwia postawienie świeczki. Wbijając go do środka uzyskałam wklęsłość, na której już bez problemu mogłam umieścić tea-light'a.
    Zdjęcia nocne: długi czas naświetlania i wysoka wartość ISO: 3200/6400. Oczywiście przy długim czasie naświetlania bardzo pomocny będzie statyw lub jakiś „podest” pod aparat. Jeśli jednak robimy zdjęcie „z ręki” wówczas aparat trzymamy sztywno obiema rękoma, co daje większą stabilizację. Dobrze jest fotografować obiekt z bliska, gdyż zbyt duży kontrast kolorów jest ogromną trudnością nawet dla dobrych aparatów.
    A nowe lampionki już wkrótce :)

    Pozdrawiam Was Drogie miłośniczki płomyków i ogników ;))

    OdpowiedzUsuń