Odwiedzam różne blogi i z radością, oraz nutką nostalgii oglądam pluszaki z okresu Waszego dzieciństwa. Są zupełnie inne, niż te, obecnie produkowane. Często charakterystycznie „trzeszczą” przy dotyku, gdyż zazwyczaj wypełnione są trocinami i tak specyficznie pachną...to zapach naszego dzieciństwa.
Nie mam już ani jednego pluszaczka z tamtego okresu, ale nadal je uwielbiam i od czasu do czasu kupuję :)
Mama śmieje się ze mnie, że na stare lata zaczynam dziecinnieć :))
(A sama ma pluszakowego tygrysa, panterę, foczkę i żabę!)
(A sama ma pluszakowego tygrysa, panterę, foczkę i żabę!)
Jest taki dzień, kiedy spacerując uliczkami miasta, spoglądam na wystawy sklepowe i nagle dostrzegam „GO”. Siedzi samotny na chłodnym parapecie, spogląda smutnymi ślipkami przez szybkę i cichutko prosi „weź mnie proszę do siebie”. Dziwne, że nikt z przechodniów tego nie słyszy, a mi gdzieś zawsze to kwilenie musi wpaść w ucho ;) Lituję się nad biedakiem i zabieram go ze sobą do domu.
A tu ma jak w raju! Siedzi w słoneczku, często rozkłada się na moich kolanach podczas oglądania tv, czytania książki, lub rozmowy z przyjaciółką. Nawet sypiamy razem, zwłaszcza wówczas, gdy Darek ma nocki :)
Nie potrafię oprzeć się ich urokowi. Mają w sobie cząstkę czegoś, co należy do przeszłości. Każda z nas ma ukrytą głęboko w sercu maleńką, żarzącą się iskierkę. Wystarczy przytulić pluszaka, by iskierkę zamienić w ciepły, przyjazny płomień wiary i nadziei. By odnaleźć i rozbudzić w sobie za jego pomocą głęboko ukryte dziecko z głową pełną marzeń, oraz wiarą i nadzieją na ich spełnienie.
Co jest takiego, co wyzwala w nas chęć przytulania, gdy tylko widzimy pluszaka?
Instynkt macierzyński?
Czy może raczej instynkt małego dziecka, które zawsze z natury jest dobre i ma w sobie ogromne pokłady miłości.
Dlaczego więc mamy ograniczać sobie przyjemność tulenia pluszaka, skoro wyzwala to w nas tak pozytywne aspekty...
Na kolejnych fotkach moje dwa ulubione misie: "brunatny" i "polarny"
Dzięki elastyczności i plastyczności przybierają wszelkie możliwe formy.
Są jak żywe!
Chyba przez to tak bliskie memu sercu :)
Odchodząc zupełnie od tematu, chciałam bardzo serdecznie podziękować Wam Moje Drogie i Kochane Koleżanki za ciepłe słowa troski w komenrarzach i mailach dotyczące tematu mojej cierpiącej "łepetyny" :).
I tu chciałam wyjaśnić, że te chroniczne bóle nie mam od miesiąca, czy roku. Żyję z tym dziadostwem już blisko 20 lat! Zaczęło się wszystko w okresie dojrzewania. Wtedy też wykryto wadę serca. Gdyby te kosmiczne cierpienia pojawiły się niedawno, nagle, z pewnością byłabym nimi przerażona. A ja po prostu nauczyłam się z tym dziadostwem żyć. Nawet nie wiem jak życie może wyglądać inaczej, inaczej tzn bez bólu.
Przechodziłam wiele badań. Leżałam w szpitalu, ale niczego konkretnego nie wykryto. Jestem pod stałą opieką i kontrolą kardiologa i neurologa. Leki specjalistyczne (widoczne na zdjęciu w poprzednim poście) są właśnie przepisywane przez specjalistę neurologa. Zdaję sobie sprawę, że tabletki rujnują moje zdrowie, zwłaszcza nerki i wątrobę. Ale gdy ból sięga zenitu, nie ma innej metody...
Jeszcze raz serdecznie Wam dziękuję za troskliwe reakcje z Waszej strony, to doprawdy jest niezmiernie miłe i wręcz wzruszające :)
Szczerze powiem, że aż sobie pochlipałam :(
Szczerze powiem, że aż sobie pochlipałam :(
Ale widzicie, że to nie jest tak, że ja nic z tym nie robię. Ja już jestem bezsilna, bo nie wiem co JESZCZE mogłabym zrobić... :(
Pocieszającym jest fakt, że dzisiaj słoneczka nie było, a ja dzięki temu mogłam normalnie funkcjonować. Dlatego cieszę się zimą i niech trwa choćby cały rok! ;))
Jak na prawdziwą czarownicę przystało mam czarnego kota,
a ściślej mówiąc czarną panterę ;))
Pozdrawiam Was zimowo i bardzo serdecznie.
Buźka :*
**************************************************
**************************************************
Nie wiedzialam, ze juz 20 lat tak sie meczysz..... Brak mi slow. Dni bez bolu to pewnie najwiekszy luksus dla Ciebie. Sciskam mocno.
OdpowiedzUsuńSwietne pluszaki. Niezla kolekcja
Pluszakowa kolekcja niesamowita.Zdjęcie miśka leżącego na boku na kanapie jest REWELACYJNE,rozbrajające...
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o Twoją,,łepetynę" ,to bardzo Ci współczuję.Dziękuję za wyczerpującą i szczerą odp. na maila.
Trzymaj się kochana..
Mówiłaś kochana, że takie masz małe mieszkanko, a tu cały zwierzyniec masz w domku. No przecież tyyyyle zwierzaków to miejsca troche zajmuje, nie? To gdzie Ty śpisz droga Alexo?? Na balkonie????? :):):)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i buziaki ślę...
Trzymaj się zdrowo i nie dawaj się złym przypadłościom ! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię bardzo mocno, piszę z komputera od szwagierki mój net... szkoda gadać.
OdpowiedzUsuńPluszaki też lubię do dziś!
Skrzynia jest piękna !
Buziaki i nie daj się przeciwnościom losu.
Szczerze współczuję takiej bolesnej przypadłości.
OdpowiedzUsuńPluszaki świetne ,lubię takie mięciutkie "gnieciuchy " w które można się wtulić.
Pozdrawiam cieplutko.
Kolekcja pluszaków rewelacyjna! Misiaki przytulaki chyba najlepsze ten na kanapie wymiata:)).
OdpowiedzUsuńKonik i kudłate psisko też są super.
Zdrówka życzę! Pozdrawiam cieplutko.
Pluszaki są słodkie! i jak tu im się oprzeć??? :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że migreny będą łagodniejsze i dadzą Ci normalnie funkcjonować :) Współczuję..
Pozdrawiam serdecznie
Pozdrawiam Was Kochane Dziewczyny:
OdpowiedzUsuńViolcio
Aagaa
deZeal
MariaPar
Jolanna
Ita
Ivonna, i serdecznie dziękuję za kilka słów, maile, oraz życzenia zdrowia, a te są dla mnie najważniejsze. I Wam chcę życzyć dużo zdrowia, nie tylko teraz, zimową porą, ale ogólnie, przez cały rok.
Jesteście KOCHANIUTKIE :*
A teraz czas na odpowiedź Drogiej deZeal:
Kochana, słuszne pytanie, jak tu się z tym całym "inwentarzem" pomieścić na 40 metrach? Mam pojemną skrzynię, dwa duże pufy i wielki schowek pod kanapą. Tam właśnie drzemią moje "skarby", które czekają na wymienną rotację. I długo nie muszą czekać, bo rotacja jest niezwykle częsta :)
Witaj Ellinko :)
OdpowiedzUsuńMusiałam pisać wtedy kiedy wstawiałaś komentarz.
Bardzo Ci dziękuję :)
Moc życzeń zdrowia również dla Ciebie :)
:) To się cieszę, kochana, bo już Cię oczyma wyobraźni na polowym łóżku w śpiworze na balkonie widziałam, i wizja ta przeraziła mnie okrutnie, gdyż zima w naszym pięknym kraju sroga niezwykle :)
OdpowiedzUsuńA... i jeszcze przeczytałam u Llooki, że Ty też do rodziny Bliźniąt należysz. No ja wiedziałam, że my mamy coś wspólnego, hehe, tylko że jam czerwcowy Bliźniak....
Buziaczki :)
Ha, ha z tym śpiworem to dobre, dobrze, że faktycznie balkon jest. Mały bo mały, ale do spania miejsce jest ;)
OdpowiedzUsuńMy z Looką "majówki", ale co tam; majowy, czerwcowy, ważne że "bliźniak" :)) Witaj w "rodzinie" :)
Ściskam :*
polarny leniwy misiek jest po prostu cudowny
OdpowiedzUsuń(dobrze mieć takich maskotkowych przyjaciół) :)
Alexo, przypominam Ci o nalewce bursztynowej i piciu ziółek. To jedne z lepszych sposobów na pozbycie się migrenowych bólów głowy.
OdpowiedzUsuńA już na pewno lepsze od wszelkich chemicznych farmaceutyków, które jak sama piszesz niszczą wątrobę, nerki, i nie wiadomo co jeszcze.
Zdrowia Ci życzę
No niezła banda małych futrzaków a do tego jacy fotogeniczni ;)
OdpowiedzUsuńbardzo współczuję bólu głowy, nie dawaj sie tym dolegliwościom.
Pozdrawiam - Dorota
Wspaniała kolekcja i taka czyściutka, mięciutka i urocza:))) Niestety ból głowy jest tragiczny, wiem coś o tym i strasznie Ci współczuję, ale najważniejsze,żeby Twoje serducho w dobrej formie było!
OdpowiedzUsuńZdrówka i jak najmniej bólu zyczę.