Święta się kończą, za moment przyjdzie czas na schowanie naszych świątecznych ozdóbek (czekam jeszcze na Kolędę). Ze wszystkimi cackami rozstanę się bezboleśnie, układając je w kartonowych pudełkach do przyszłego roku. Ale nie uczynię tego z akrylowymi zawieszkami, które są tak uniwersalne w formie, że mogą stanowić całoroczną ozdobę. Dokupiłam jeszcze kilka sznurów akrylowych korali, i powstał uroczy wisielec, który będzie ozdobą przy oknie.
Gdy pojawi się słoneczko, a jego promienie napotkają na swej drodze białe „szkiełka”, wokół wisiorków pojawi się tęcza kolorów w wyniku rozszczepienia światła. Myślałam, że tylko szkło ma tę zdolność, a tu okazuje się, że szlifowany akryl zachowuje się w ten sam sposób, czego wielokrotnie doświadczyłam na akrylach zawieszonych przy lampach.
Na razie zamiast okna, wisi w kąciku pokoju, gdyż jego docelowe miejsce zajmuje choinka. I zastanawiam się, czy go tutaj na stałe nie zostawić... Dobrze mu w tym miejscu, a i słoneczko dosięga go swymi promykami :)
Na razie zamiast okna, wisi w kąciku pokoju, gdyż jego docelowe miejsce zajmuje choinka. I zastanawiam się, czy go tutaj na stałe nie zostawić... Dobrze mu w tym miejscu, a i słoneczko dosięga go swymi promykami :)
Przy okazji dorobiłam do lampy z czarnego akrylu kolejne wisiory. Bo kto powiedział, że to już koniec zdobnictwa? Teraz dopiero stwierdzam, że chyba jest już kompletnie ubrana :)
Moje Drogie, ale musicie przyznać, że Pani Zima w tym roku zaszalała :) Tą noc miałam zupełnie bezsenną, nie zmrużyłam oka, chociaż tak bardzo się starałam :( Zerkałam w okno. Sypało i wiało. Teraz jest 9 i nadal sypie! Jak wyszłam rano z Ramzesem pod klatkę, czekała go niespodzianka...
Zeskoczył ze schodka i całymi łapkami zatopił się w śniegu! Dosłownie aż po sam brzuszek, który jest praktycznie goły!
Szkoda, że nie możecie tego zobaczyć. Jakie on miny przy tym „trzaska” :)) Śnieg, to przecież jego największy wróg!
No więc zapadł się biedaczek do połowy pod śnieżną pierzynkę i w jednej chwili oczka mu chciały wyjść z orbit :) Znieruchomiał, odwrócił głowę, skierował wzrok na mnie i nic... zamarł. Potem jakoś dziwnie mu się pod tym śniegiem nogi rozjechały i jeszcze bardziej zesztywniał...
Wiecie co robił? Najnormalniej w świecie siusiał, z rozkraczonymi nogami, jak panienka :)) Gdyby nie unosząca się para spod śniegu, to pewnie bym wpadła w panikę, że coś mu się stało :))
Nawet nie pofatygował się by wejść na trawnik! No tak, tylko gdzie ten trawnik, skoro wszystko się zrównało do jednego poziomu :)
Po skończonym pokazie „zimowego siusiania” wyskoczył jak torpeda prosto do klatki! A, że łapki miał mokre, to rozjechał się na pierwszych schodach niczym placek! :)) Gdyby nie fakt, że była 6 rano, pewnie śmiałabym się w głos :)) Wparował do domciu, i od razu dał nura pod kołdrę Oskarka. Już nawet nic nie mówiłam na temat łapek, a dobrze wie, że w taką pogodę należy je wytrzeć. Cwaniak, specjalnie to zrobił! ;)
Dziękuję Ci psinko, mordeczko ty moja kochana ;))
Ubierajcie się cieplutko!
Życzę Wam dużo zdrówka :)
***************************************************
***************************************************
Cudowne są Twoje dekoracje, błyski słoneczka w tych akrylowych cudeńkach muszą wyglądać bajkowo.
OdpowiedzUsuńTak pięknie u Ciebie, tak magicznie.
Ramzesik boroczek, wcale mu się nie dziwię bo sama marznę i szybko zmykam do domu, nawet po lesie nie mam ochoty spacerować brr...
Przytulam
Mistrzyni drutów wszelakich....może Ty się z powołaniem minełaś ...
OdpowiedzUsuńWisielec pięknieknie się prezentuje.Oj widać ,że kilka wieczorów mu poświęciłaś.
Uściski dla psiunia (Ramzes nie pękaj , Luśki wogóle z pod śniegu nie widać)
Ściskam
U nas też sypie i sypie i sypie...
OdpowiedzUsuńDekoracje poczyniłaś mistrzowskie!Wisielec jest cudny,a żyrandol w pełnej krasie prezentuje się bardzo dostojnie.
Pozdrawiam cieplutko,proszę Ramzesa uściskać od Lenki!
Piękniste te druciano - koralikowe wisielce wszelakie! Podziwiam Twój twórczy zapał,mnie jakoś wena opuściła i nie chce wrócić.
OdpowiedzUsuńU Ciebie w nocy sypało a u mnie lało. Na wszystkim jest lodowa skorupka i łapki nie tylko psinom się rozjeżdżają.
Pozdrawiam cieplutko.
Stwierdzam jednomyślnie, że jesteś zdolniacha i masz pięknego wisielca :-), którego trochę zazdroszczę... A zima, fakt szaleje, jak dzika, ja się czuję u siebie w domu, jak w Norwegii...wszędzie śnieg, wiatr, zimno, ale za to, jak pięknie!!!!
OdpowiedzUsuńW moich okolicach nigdy zimy nie ma, a w tym roku i Legnickie dzieci wyciągają sanki, narty, worki i co tam wymyślą... Pozdrawiam :-)
Wisielec boski ! A Ramzes cwaniura ! Mój Pierdek sika pół metra przed domem i szybko wraca. Lubi zimę ale zza okna. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚliczny ten "wisielec" bardzo misterna robota, podziwiam :)
OdpowiedzUsuńŻyrandol też pięknie się prezentuje.
Pozdrawiam serdecznie
Ha, ha, ha Wyobrazilam sobie mine Ramzesa. Niezle sie zdziwl. Twoj wisielec jes super. Ciekawy pomysl zrobic go z drutu. Ja dzisiaj tez pozawieszalam sople szklane na zyrandolu. Twoj pomysl z koralami bardzo mi sie podoba. Gdzie je kupujesz? Juz kilka razy pisalas, ze nie mozesz spac. Badalas przyczyny? U mnie dzisiaj szaleje silny wiatr. Ostrzegaja zeby nie wychodzic z domow Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńoj przekochana mordeczka !!!! Chetnie bym za uszkiem podrapala........pyszczek sliczny....;
OdpowiedzUsuńPiekna ozdoba
Bardzo efektowny ten Twój wisielec :) A Ramziowi może kurteczka jakaś by się przydała, coby w brzusio cieplutko było :) Pozdrawiam bardzo serdecznie.
OdpowiedzUsuńTwój psiak ma śliczne oczęta:)
OdpowiedzUsuńU mnie ze śniegiem jest to samo,psiny nie widać:P Tylko,że moja cwaniara chwyta w pyszczek śnieg i go gryzie:P
Wisielec piękny,bardzo lubię takie ozdoby:)
Alexo, w Poznaniu też biało i sypie jakby aniołom się 1000 poduszk z pierzem rozdarło ;) rano tak przysypało klatkę, że wyjść nie mogłam!
OdpowiedzUsuńOzdoba akrylowa przepiękna, a wiesz że ja myślałam że to szkiełka są :)
Pozdrawiam
świetnie to wygląda!!! jesteś bardzo zdolna!
OdpowiedzUsuńTika też szaleje na śniegu:D
,,Wisielec ,,przepiękny!Tych akrylowych sopli strasznie Ci zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńŻyrandolowi bardzo pasują te czarne korali,bo czarny jest,więc wszystko współgra.
Uśmiałam sie z Ramzesa!Fajny jest!
U nas dzisiaj cały dzień pada deszcz i przymarza.Na śniegu zrobiła się zlodowaciała warstwa.Mój Tofik biega po tym i się nie zapada.Jest lekki..Gorzej z Dianą!Jak nadepnie łapą to trzask słychać i boi się!
Pozdrawiam Cię gorąco!
Biedny Ramzesik! jak dobrze, że czekała na niego ciepła sucha kołdra;-) Wisielec jest piekny, zastanawiam sie tylko, czy masz cierpliwość, zeby go odkurzać?!
OdpowiedzUsuńMoje koty oszalałyby ze szczęścia na widok efektów świetlnych, jakie dają wisiorki;-))) pozdrawiamy gorąco
Ależ fantastyczny klimacik stworzyłaś Alexo, no cudowny wręcz ...
OdpowiedzUsuńCałusy ślę
Witajcie :)
OdpowiedzUsuńJolanno, chyba mi nie odmówiłabyś spacerku po lesie? Ja miałabym ogromną ochotę na takie zimowe pogaduszki zakończone gorącą czekoladą w ciepłym domku :)
Kamilo, Wasza Lusia faktycznie znika pod zimową pierzynką :) Biedactwo małe, jak ona wychodzi na dwór?
Paulo_71, dziękuję. Wyściskałam go od małej Lenki :)
Ivonno, do Ciebie wena też dotrze, a wtedy pewnie mnie opuści :) To tak dla równowagi :))
Goniu, to prawda, za oknami pięknie. U mnie też praktycznie od lat takiej zimy nie było. Dlatego tyle radochy :)
MarioPar, uśmiałam się :))) Ramzes też robi to pół metra od klatki i nura do domu! :)
Alizze, dziękuję :)
Violcio11, Twój żyrandol teraz tylko czeka na promyczki słońca, które sprawią, że będzie królował na salonach :) Akrylowe korale kupuję od dwóch lat w tym samym miejscu – na targu, u pani która ma stoisko z ozdobami do włosów i właśnie różnorodne korale. Jako stały klient mam już rabaty :) A ten mój sen... Zawsze tak mam jak się czymś przejmuję, jak coś mnie martwi, jak mam doła... Tak reaguję ten mój organizm. Jedni zmartwienia przesypiają, a inni wykańczają się nie śpiąc :) Serdecznie Ci dziękuję za troskę :*
Elfiku, witam Cię :)
deZeal, ma ubranko, taki jednoczęściowy „dresik”. Chodzi w nim bardzo często po mieszkaniu. Na dwór nawet nie zakładam, bo jego wyjście trwa...30 sekund! :))
Madlinko, ciekawe, czy Twoja sunia gryzie śnieg z radości, czy ze złości? Bo jak ze złości, to musi to niesamowicie śmiesznie wyglądać :))
Iko, jeszcze tak nie miałam, aby nie móc wydostać się z klatki :) Nawiasem mówiąc, jak to zabrzmiało: „wydostać się z klatki”... :))
Babibu, już sobie wyobrażam jej radochę :) Na moim osiedlu jest kilka jej „sióstr” i „braci” :) Zawsze z okna obserwujemy z Ramzeskiem jak baraszkują :)
Aagoo, o sopelkach będę pamiętać :) Biedna Dianulka. Pewnie instynkt jej podpowiada, że pod trzaskającym lodem jest woda :(
Ori, ja sobie tylko mogę wyobrazić radość kociaków z efektów świetlnych :) Ciocia ma kotkę, faktycznie każdy błysk nie może zostać pominięty :) A teraz mniej przyjemna rzecz – czyszczenie wisiorków... Co kilka miesięcy wodą z detergentem (najlepiej płyn do naczyń) myję je wkładając poszczególny wisior pomiędzy dwie namoczone ściereczki. „Rulonuję” wisiorki pomiędzy nimi. Jak wyschną robię to samo tylko ściereczkami namoczonymi w samej wodzie. Na koniec psikam środkiem antystatycznym do elektroniki. Tak „zakonserwowane” utrzymują się nawet do 4 miesięcy! Trochę papraniny przy tym jest, ale te trzy dni w roku mogę na to poświęcić :)
Kasandro, miło mi :*
POZDRAWIAM WAS BARDZO SERDECZNIE :)