5.11.2010

Moje dwie domowe staruszki...

Kuchnia i łazienka, dwa pomieszczenia, które do chwili obecnej nie mogą doczekać się radykalnych zmian. Ciężko jest planować i realizować jakiekolwiek remonty, jeśli nie ma się przy sobie drugiej połówki. Są prace, których absolutnie nie jestem w stanie sama wykonać, np: wynieść (wannę), wtaszczyć (kabinę), położyć kafelki, zamontować szafki wiszące (których montaż wiążę się z wielogodzinnym wierceniem w betonowych płytach), czy choćby nawet z przestawieniem gabarytowych, ciężkich sprzętów jak kuchenka, czy lodówka. Tkwię więc w sferze niezrealizowanych marzeń, i jedynie co jakiś czas dokonuję kolejne metamorfozy, by nieco odmienić wygląd pomieszczeń, które opatrzyły mi się przez lata do granic obłędu :(
Staruszka kuchnia na chwilę obecną jest skończona. W głowie świta mi już kolejny pomysł, ale z jego realizacją poczekam jeszcze jakiś czas. Muszę pozostawić sobie margines wytchnienia :)
Wariat ze mnie, wiem :)) Ale ja bez zmian nie potrafię żyć i już!
Kącik jadalniany w bieli, tzn blat przyścienny i drewniane hokery. Zrobiło się jaśniej, i tym samym radośniej.



Dopiero na tym zdjęciu dobrze widać, że kącik jadalniany jest rzeczywiście w bieli.
Nad zlewem, pod meblami znalazła swoje miejsce duża, podręczna taca z rozkładanymi nóżkami.
Teraz nie muszę jej wydobywać z szafki, jest zawsze w zasięgu ręki.

Oczywiście moje drucikowe wytworki znalazły też w kuchni swoje docelowe miejsca, i to w znacznych ilościach. Ozdabiają niemal każdy, wolny skrawek ściany, co widać dobrze tutaj, i na powyższych zdjęciach:


Ledwie dokończyłam zmiany w kuchni, a tu dzwoni telefon z wiadomością ze spółdzielni o wymianie rury gazowej w łazience. No nie!!! Znowu był bajzel, choć nieporównywalnie mniejszy od tego kuchennego. Ale też nadarzyła się okazja, by pomalować ściany i sufit powyżej kafli. Panowie wyszli, a ja dziarsko przystąpiłam do pracy. Przyniosłam z piwnicy farbę, drabinę, wałek i pędzle. Zrobiłam roztwór i zmyłam dokładnie sufit oraz ściany. Potem nałożyłam za pomocą wałka grunt, aby później łatwiej było pokryć bielą wcześniejszy kolor „meksykańskiej papryczki chilli”. W końcu przyszedł czas na malowanie. Machnęłam wałkiem kilka razy, i … totalnie opadłam z sił :( Dosłownie nie miałam nawet siły, by ręką ruszyć, a tu cała łazienka rozgrzebana! Siedziałam tak „na kibelku” podłamana moją nieudolnością, gdy na ten moment wrócił syn ze szkoły, i od samego progu pyta „co się stało?”
Pożaliłam się "syniowi", a ten w milczeniu poszedł do swojego rycerskiego pokoju, i zachował się jak prawdziwy rycerz :) Przebrał się w dresy, i stanął nade mną niczym wybawca, mówiąc: „Mamo, daj, ja to zrobię”.
Nie wierzyłam, że sprosta wyzwaniu, że stanie na wysokości zadania, ale sprostał :) Malował trzykrotnie, bo pomimo gruntu nadal były prześwity. W dowód wdzięczności, na koniec pracy podarowałam Mu matczyny uścisk, i buziak zadowolenia, oraz usłyszał z moich ust, że dziś stał się w moich oczach prawdziwym mężczyzną ;)) To pierwsza TAK DUŻA ROBOTA w Jego wykonaniu!























Stara łazienka, w której czekoladowy kolor kafli wyróżnia się teraz na tle śnieżnej bieli. Stare lustro, w czekoladowej ramie stało się... oknem, którego zawsze mi w łazience brakowało. Górą ma kształt łuku, niczym stare okienko. Na tafli lustra w formie „krzyża” przykleiłam okleinę meblową imitująca ciemne drewno. Po bokach wisi zasłonka z kuchni w pasujących kolorach. Niestety jest dużo za duża, i tworzy jedynie wersję tymczasową. Docelowo poluję za koronkową, białą firaneczkę, która rozświetli to miejsce. Nad lustrem jest oświetlenie elektryczne, a dodatkowo, po obu stronach zawiesiłam kinkiety na świece. Zimową porą uwielbiam poleniuchować w gorącej wodzie pełnej piany, w blasku świec. Dlaczego więc mam nie stworzyć sobie takiego klimatu na stałe? :)
Oczywiście dawniej kafle nie były tak pięknie zdobione jak obecne. Widoczne na zdjęciach "bordery" zrobiłam sama. Imitują biało - brązowy marmurek i przebiegają wokół całej łazienki. Ożywiają i rozjaśniają jednolicie ciemny kolor glazury.
Oto i ona, nasza kolejna, domowa staruszka, i moje wymarzone łazienkowe okienko:






















"Okno" w całej okazałości. Wersja oświetlenia elektrycznego i przy zapalonych kinkietach:























Lubię przerabianie starych przedmiotów. Nadawanie im nowej formy, koloru i przeznaczenia. Mogłabym tak każdego roku od nowa, od nowa, od nowa... :) Najważniejsze w tej całej „zabawie” jest to, że TO MY jesteśmy pomysłodawcami i wykonawcami wizji, oraz fakt, że zawsze są one na miarę naszych kieszeni.

Pozdrawiam Was Dziewczyny bardzo serdecznie :)

PS 1
Odwiedźcie proszę bloga Ori, link na prawym bocznym pasku, oraz na zdjęciu smutnej psiej mordki.
Przeczytacie tam o suczce, która pod okiem "troskliwego" pana niemal została zagłodzona na śmierć!
Czasem odnoszę wrażenie, że w ludziach tkwią POTWORY, a w zwierzętach skrywają się ludzkie dusze...

PS 2
W kolejnym poście niespodzianka :)

17 komentarzy:

  1. Kuchnia bardzo mi się podoba, łazienka też. Cały czas mi chodzi po głowie że jak się chce to można :) I nie trzeba mieć pałacu żeby mieszkać pięknie:) U ciebie nawet rurki na ścianie w kuchni wyglądają ładnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Alexo, odwaliłaś kawał dobrej roboty. Tylko mierz swoje siły na zamiary. Ze zdrowiem nie przeginaj :-)
    Przesyłam moc pozytywnej energii

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzielna jesteś kobieto, no i gratulacje takiego ochoczego pomocnika. Dobrze mieć wsparcie we własnej latorośli. Uściski ślę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pracowita z Ciebie mróweczka a Synio wyrósł na prawdziwego mężczyznę, który w potrzebie rusza na pomoc kobiecie. Gratuluje sukcesów wnętrzarskich, ale chyba bardziej tych wychowawczych.

    OdpowiedzUsuń
  5. hehe, witam w klubie wiecznie remontujących/zmieniających :)

    też mogłabym co roku coś remontować, ale jest tylko jedna przeszkoda, czyli kasa - tzn jej brak

    ale w sumie to dobrze, bo się boję co to będzie jak wszystko wyremontuję i urządzę - co ja ze sobą pocznę??

    kuchnia nie w moich klimatach, ale urządzona ok, a łazienka jest super - bardzo podoba mi się zestawienie kafli i bieli ścian, no i to lustro :)
    syn się spisał na medal:)

    oszczędzaj się - kiedy masz dokładnie iść się wakacjować na koszt NFZ??

    buziaki Kochana

    OdpowiedzUsuń
  6. * MONIQUE, no właśnie te rurki :( To „gazówki”, nie można je schować pod tynkiem, a sama jeszcze nie wpadłam na to, by je obudować :)

    * MARIOPAR, dziękuję :)

    * BESTYJECZKO, dziękuję, Tobie też rośnie pomocnik :)

    * MIRO, dziękuję Kochana :) Z dziećmi jest chyba największa niewiadoma... Wychowujemy je na dobrych i szlachetnych ludzi, ale co z nich tak naprawdę wyrośnie, to jeden wielki znak zapytania.

    * KASIU, kuchnia też nie jest w moich klimatach :)) Powinna przede wszystkim mieć białe ściany, i meble w zupełnie innym stylu. Ale wedle powiedzenia: „jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma” ;) „Wakacje” już tuż, tuż, właśnie kolejny post będzie tym ostatnim... Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kawał świetnej roboty wykonałaś. Synek spisała się na medal . Gratuluje !!! Świetna Mama świetny Syn!!!!
    Podziwiam, że z tego co "miałaś" stworzyłaś tak klimatyczne wnętrze. W kuchni korek ja bym maznęła na biało ........a okienko w łazience przecudne :)))))))
    Pozdrawiam Patti

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudne te Twoje domowe staruszki Alu, zwłaszcza okienko w łazience mnie zachwyciło. Cudowny pomysł.
    Kuchnia rozjaśniona prezentuje się wybornie.
    Bardzo masz ładnie i gustownie w domu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo przyjemne te Twoje staruszki.Pięknie jest.Widać jak dużo serca wlozyłas w ten remont i wystrój .
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  10. Ponawiam to co powiedziałam już kiedyś: powinnaś polubic swoją kuchnię:) Jeśli chodzi o łazienkę natomiast, to kochana - jest cudnie!! Zdjęcia aż zachęcają do wskoczenia do wanny i moczenia się w pianie przy blasku świec i dobrej muzyce:) Pytanko takie mam: co to za piękne naczynia tuż obok cynowego dzbana z tulipanami (chyba? Wyglądają jak alabastrowe (marmurowe) cukiernice! Są śliczne!!!
    Buziolki i dużo zdrowia i sił!

    OdpowiedzUsuń
  11. U mnie największa zmora to łazienka...granat króluję:((

    Ale u Ciebie to wszystko bardzo ładnie zostało udekorowane! Super!!

    pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny u mnie!

    OdpowiedzUsuń
  12. no i [ięknie to sobie odnowiłaś,liczy sie pomysł i chęci,bo widac jak z sił opadłaś miał na szczęście kto pomóc:)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo podobaja mi się Twoje progi...Kuchnia jest rewelacyjna, widac wszedzie Twoją rękę.No i prosze....i z niezbyt gustowną lazienką można wyczarować cuda jeśli się tylko chce:)PS. permanentny marker do porcelany kupilam w tutejszym "Empiku" i po pomalowaniu dla pewnosci utrwalilam w piekarniuku. Ponoc nie powinno nic schodzić ale nie szoruje tych miseczek tylko delikatnie przemywam, nie chce kusic zlego(wiadomo toto nie śpi), szkoda byloby stracic moje fantastyczne gryzmoły przez zbyt intensywne mycie:)dziekuje za przesympatyczne wpisy:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Aluś Ty to umiesz cuda zdziałać...Twoje przemiany są bardzo gustowne lustro - okno mnie zauroczyło nie mogę się napatrzeć...wystarczy mieć trochę pomysłów a wychodzą cacuszka z pod Twoich palców...A syn - szacun!!!Wyrósł z niego mężczyzna!TYlko nie przeholuj z siłami swoimi!Miłego weekendu!:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Fantastyczny pomysł z takim lustrem - oknem w łazience. Mi w mojej też brakuje okna, muszę się zastanowić nad zmianami:) A kuchnia niby staruszka, a bardzo przytulna się wydaje na zdjęciach.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Alexo, jak wiczisz wróciła, z nową energią i nowymi planami i...szczęśliwa. Jak znajdę czas napiszę maila.
    Pozdrawiam serdecznie Elamika.

    OdpowiedzUsuń