2.11.2010

Babciu, Dziadku...


… ja wiem, że Wy nadal jesteście przy mnie...
Czuję Waszą miłość każdego dnia.
Byliście moimi „drugimi rodzicami”, bo jak można nazwać fakt opieki nad małą dziewczynką od wczesnych godzin porannych, aż do godz 16, do powrotu rodziców z pracy. Już jako 4-ro miesięczne niemowlę trafiłam pod Wasze opiekuńcze skrzydła. Troszczyliście się o mnie przez szereg kolejnych lat. Jako uczennica szkoły podstawowej, to właśnie najpierw do Was biegłam po szkole, dopiero później szłam do rodzinnego domu.
To dzięki Wam nauczyłam się czytać, pisać i liczyć na dużo, dużo szybciej zanim poszłam do szkoły. To dzięki Wam nauczyłam się odczytywać godziny na zegarku. To dzięki Wam poznałam biegle cały katechizm i większość modlitw.
Uwielbiałam Babciu, gdy codziennie podczas drzemki nuciłaś mi: „Kiedy ranne wstają zorze...” Uwielbiałam wsłuchiwać się w Twoje modlitwy, zawsze były takie prawdziwe, takie prosto z serca.
Wówczas żyłam w przekonaniu, że otaczacie mnie niewyobrażalną miłością, dużo większą, niż otaczali mnie moi rodzice.
Dziś nadal tak czuję...






















Z chwilą, kiedy Was zabrakło, żyję w ciągłym przekonaniu, że już nigdy w życiu nikt mnie tak nie pokocha, nikt nie ofiaruje mi tyle miłości i ciepła, ile Wy mi zaoferowaliście.
Bardzo mi Was brakuje, każdego dnia.
Moje życie toczy się swoim rytmem, ale towarzyszy mu nadzieja i wiara, że kiedyś nadejdzie ten dzień, kiedy znowu będziemy razem...
Kocham Was :*



PS 1
Post bez komentarzy. Myślę, że są zbędne.
Każdy z nas nosi w sercu kogoś, kogo kocha.
I każdy cierpi tego dnia na swój sposób.
Przytulam Was, bo wiem, że i Wasze „dusze” też płaczą :*

PS 2
Dziękuję z całego serca za ciepłe słowa pod poprzednim postem.
Najcenniejsze są dla mnie „życzenia zdrowia”, bo tego brakuje mi do pełni szczęścia najbardziej. 
Jesteście KOCHANE :*