11.09.2010

Plusy w minusach. Zabawa w "10-tkę ulubionych".

Dzisiaj będzie mix tematów, czyli inaczej mówiąc „misz-masz” ;)
Drogie Koleżanki, na początek chcę Wam bardzo podziękować za życzliwe słowa wsparcia zostawione pod poprzednim postem.
Witam serdecznie wszystkie nowe Koleżanki, które pozostawiły po sobie ślad. Szczególnie serdecznie ściskam Ivonkę (anonimowy), oraz Kasię i dziękuję Wam Drogie Dziewczyny za to, że podzieliłyście się ze mną swoimi historiami.

Coraz częściej dochodzę do przekonania, że niemal w każdej, nawet najbardziej negatywnej sytuacji można dostrzec jakieś plusy.
A jakie ja dostrzegam w obecnej???
Jest ich całe mnóstwo, a wszystkie można podpiąć pod jedną, wspólną kategorię zwaną WOLNOŚĆ!
Tak, czuję się wolna i cieszę się z tego stanu jak przysłowiowy wariatuńcio ;)
Robię to, na co mam tylko ochotę w danej chwili.
Gotuję wtedy kiedy chcę, i co chcę, a nie pod wyraźną prośbę „kochanie, a może zrobisz dzisiaj...”, zazwyczaj padała nazwa bardzo pracochłonnego dania, które przykuwało mnie do garów na dobre 3 godziny.
Oglądam w tv, to na co mam ochotę, nie muszę się przymuszać do gapienia się w ekran na bezsensownie idiotyczne filmy akcji pod hasłem „zabili go i uciekł”, gdzie dialogi opierają się na bogatym słownictwie typu: uuu!, aaa!, ooo!, tratatatata!, bam!, pif-paf! Itp...
Podczas bezsennych nocy mogę cichutko słuchać ulubionej muzy, lub oglądać choćby do rana program Animals, lub Discovery, bez odgłosów jęczenia za plecami „wyłącz to, bo mi przeszkadza w spaniu”.
Mogę umawiać się z koleżankami, wybywać do kawiarni, wyjeżdżać tam gdzie mnie oczy poniosą, i nie muszę nikomu z niczego się tłumaczyć.
Odczuwam szeroko pojętą wolność, i póki co mam zamiar cieszyć się tym stanem rzeczy.
A jeśli będę gotowa na nowy związek (o ile w ogóle będę), to już nigdy w życiu nie dam się tak zniewolić, nigdy!!!
Darek nie był (nie jest) złym człowiekiem, ale chciał mieć TOTALNĄ kontrolę nade mną i moimi poczynaniami. Dlatego codzienne pytania typu: „Gdzie byłaś? Z kim byłaś? Co robiłaś? Dlaczego się spóźniłaś? Po co tyle siedziałaś u rodziców? Co Oskar powiedział? Po co idziesz do koleżanki? Co mówiła.........? O której wrócisz? Po co wychodzisz? Itp...
Mogłabym mnożyć bez końca, bo tych i podobnych pytań było tysiące!
Ale teraz już DOŚĆ!!!
KONIEC!!!
Mieszkanie to nie komisariat policji, a facet, z którym mieszkam to nie inspektor śledczy.
Rodzina powinna cechować się wolnością słowa i wyboru, wzajemną miłością, tolerancją, szacunkiem, troską, i przede wszystkim ZAUFANIEM. Jeśli zabraknie, któregoś z tych czynników, należy uznać, że taka rodzina jest po prostu chora.
Chorobę można leczyć, usunąć (ząb), lub zrobić przeszczep.
W mojej obecnej sytuacji można mówić o usunięcia czynnika chorobotwórczego. Z chwilą, kiedy w moim życiu pojawiłby się ktoś, będę mówiła o ewentualnym przeszczepie. A na razie jestem w stadium leczenia ;))

  

Wracając z Opola, z cotygodniowych wyjazdów na terapię, zawsze po drodze zatrzymuję się na łąkach, nad brzegiem rzeki Odry, i godzinami spaceruję wzdłuż rozłożystych łąk i pól, upajając się resztkami lata i samotnością na odludziu. Słońce już nie grzeje tak zabójczo, ale daje przyjemne, delikatne ciepełko, które działa na mnie jak balsam.
Staram się nie myśleć wtedy o niczym. Skupiam się na byciu tu, i teraz.
I wiecie co? - Jest mi z tym dobrze, bardzo dobrze :)
Obserwuję zmiany w przyrodzie, i stwierdzam, że wielkimi krokami zbliża się do nas Pani Jesień. Przyjmę ją z otwartymi ramionami, bo kocham ją za kolory, za zapachy, i za łzy, którymi płacze.

A w domciu?
A w domciu kwitnie miłość wśród zwierzaków.
Po raz tysięczny chyba stwierdzam, ze my – ludzie powinniśmy brać przykład ze zwierząt,
i uczyć się miłości właśnie od nich.
Pisałam wcześniej o wzajemnych uczuciach moich małych kundelków. Ale teraz, gdy są już razem blisko 3 miesiące, z całą stanowczością mogę powiedzieć, że wzajemna przyjaźń nadal rozkwita, i przeradza się w coś rodzaju „chcę być przy tobie zawsze i wszędzie”.Wiele radości daje mi obserwowanie ich zachowań, i otrzymuję cudowną dawkę bezgranicznej miłości, która jest motorem napędowym naszego życia.



Oprócz miłości jest też czas na przyjemności, czyli przednią zabawę :)




Oskar w czasie wakacji wziął udział w konkursie internetowym, na pewnym portalu z grami, który odbył się pod hasłem: przedstaw w zabawny, ciekawy sposób „obrazy z życia graczy”. Zabraliśmy się więc do roboty.
Wprawdzie nagrody głównej nie wygraliśmy, ale przy robieniu zdjęć, zabawa była wyśmienita :))
Ramzes bronił dostępu do komputera i udawał bardzo zaangażowanego w strategię na ekranie tylko dlatego, że w opakowaniu leżącej przed nim gierki schowaliśmy pyszne kęski cudownie pachnącej kiełbaski :)


A Gaja dzielnie siedziała na półce z grami i pilnowała do nich dostępu, nie zważając nawet na to, że siedzi całe 1,5 metra nad podłogą. Ale tu też w roli „kusiciela” wystąpiły plasterki pachnącej wędlinki, które ułożone były na górze opakowań z gier. Gajusia czekała tylko na hasło pozwalające na bezpieczne szamanie na wysokościach ;) 
Bezpiecznie bowiem było niewątpliwie, gdyż Oskar kucał cały czas pod półką, przy meblach w pogotowiu na ewentualną asekurację.


Poza tym pomału zaczynam wracać do moich ulubionych zajęć, czyli do odnawiania gratów. Znowu chwyciłam za papier ścierny, za szpachlę, za farby i pędzle. A to co robię, będę pokazywała sukcesywnie w kolejnych postach.
Na chwilę obecną manekinek dostał nową nogę w kolorze bieli,
a korona stoi w towarzystwie iście królewskich "diamentów" ;)


Potraktowałam farbą także moje świecznikowe platery.
Wiem, że wiele z Was teraz nie kryje oburzenia, i po cichu myśli sobie, że „spierniczyłam” oryginał, ale ja nie mogłam znieść tego, że każdy z nich był w innym kolorze i świecił odmiennymi barwami.
Wolałam, by raczej przypominały komplet, niż przedmioty „z innej parafii” :)
Najpierw czyszczenie, farba podkładowa w kolorze grafitu nałożona w dwóch warstwach, a na koniec metodą suchego pędzla warstwa bieli, naniesiona w taki sposób, by celowo szczelnie nie pokryć poprzedniej warstwy.


Celowo pozostawiłam spody niepomalowane, aby za 10 lat,
gdy zapomnę z jakiego materiału były zrobione, mieć wgląd na rzeczywistość.
Właśnie tak wyglądały "przed":


Oprócz tego wprowadziłam pewne zmiany w moim pokoju (czyt.saloniku).
Pozbyłam się (oddałam biednym ludziom z mojego osiedla) jednej z kanap, i...
Ale o tym następnym razem.

A teraz, na zakończenie chcę przedstawić moją „10” rzeczy, które lubię, i które zawsze wprawiają mnie w błogostan :)
Do zabawy zaprosiła mnie Anusia z bloga: „Od pierwszego krzyku, po ostatnie tchnienie”, oraz Ewelinka z bloga: „Evels Look”. Dziękuję Dziewczyny! :)
A oto i moja
dziesiątka ulubionych:

1. Lubię burzę po upalnym dniu, taką prawdziwą, długą i przesyconą mnóstwem grzmotów i błyskawic. Podczas takiej burzy nie ma lepszego zajęcia, niż czytanie książki.
2. Lubię niebo nocą, zwłaszcza w czasie pełni księżyca. Potrafię gapić się godzinami na rozgwieżdżone niebo, sputniki, i spadające gwiazdy.
3. Lubię jazdę pociągiem (co rzadko mi się zdarza), zwłaszcza na trasach mało uczęszczanych, gdzie są stare tory i stara trakcja kolejowa. Pociąg na takich odcinkach rozbrzmiewa cudowną dla moich uszu muzyką: tu tu – tu tuuu, tu tu – tu tuuu.
4. Lubię zimowe wieczory w blasku świec, zapachu tlącego się kadzidła, i rozbrzmiewającej zewsząd ulubionej muzyki. A jaka to muzyka, możecie przeczytać na dole lewego, bocznego paska.
5. Lubię jazdę chopperem. Zwłaszcza wolną, spokojną jazdę po lesie, oraz pośród pól i łąk. Uczucie zjednoczenia z naturą, które wtedy mnie ogarnia jest tak silne, że czuję się po brzegi wypełniona euforią!
6. Lubię bywać na targach staroci, zachwycać się „gratami” i bez opamiętania „polować” na nowe-stare łupy.
7. Lubię zmiany w swoim „m”. Mogłabym zmieniać tak często, jak to tylko możliwe. Przemeblowuję, przemalowuję, odnawiam, postarzam, wymieniam, zamieniam...
8. Lubię pogaduszki z przyjaciółką. Dla takich chwil jestem gotowa odłożyć wszelkie inne plany, zapomnieć o obowiązkach, rzucić w przysłowiowy kąt gary, prasowanie, czy mycie podłóg. Uwielbiam nasze babskie pogaduchy przy kubku gorącego kakao zimową porą, pyszną owocową herbatką wiosną i jesienią, czy zimną lemoniadą latem. Do tego po kawałku ciacha, lub pysznej sałatki, i mogę tak siedzieć godzinami zatapiając się w dyskusji.
9. Lubię Boże Narodzenie. Te święta mają w sobie jakiś potężny rodzaj magii... Godzą zwaśnionych ludzi, wrogowie na ten czas stają się przyjaciółmi. Ludzie stają się życzliwi, jak nigdy wcześniej, i nigdy potem...
10. Lubię mój dom. Uwielbiam w nim przebywać. I choć nie lubię uczucia samotności, uwielbiam być sama, sama ze sobą. Wtedy, albo biorę się za sprzątanie (bo musicie wiedzieć, że ja chorobliwie pedantyczna jestem i uwielbiam porządki!!!), albo czytam, słucham muzyki, i...oczywiście wkraczam w nasz cudowny świat blogów, bez których nie potrafiłabym już chyba żyć!!! :)
W mojej „10” nie padło nic na temat syna, rodziców i naszych zwierzątek,
bo wszyscy Oni mieszczą się w innej kategorii, pod wspólną nazwą MIŁOŚĆ.

Dziękując za udział w zabawie, chciałabym do niej zaprosić kolejne 10 osób, ale ponieważ już niemal na wszystkich blogach pojawiła się „lista ulubionych”, wobec czego bardzo Was proszę, jeśli jest osobą, która jeszcze nie miała okazji do zwierzeń, to ja tą osóbkę serdecznie zapraszam, i z ogromną ochotą przeczytam kolejną listę ulubionych :)

Za oknami rozpieszcza nas słoneczko, jest piękna pogoda w sam raz na ostatnie, letnie spacery.
Życzę Wam udanego, ciepłego weekendu, a ja wracam do moich farb i pędzli :)
Ściskam wszystkich serdecznie :*

**************************************************

17 komentarzy:

  1. Aluś, bardzo mi brakowało Twoich postów! Bardzo.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam oba ostatnie wpisy. trudno znaleźć odpowiednie słowa w takiej sytuacji. Współczuję Ci z całego serca. I mam nadzieję, że mimo wszystko będzie już tylko lepiej. Cieszę się, że wróciłaś.

    Pozdrawiam cieplutko.

    PS. A ja myślałam że Cię nic nie piszesz bo na jakieś długaśne wakacje się wybrałaś...

    OdpowiedzUsuń
  3. zdjęcie Gai na półce jest rewelacyjne:D
    uściski!
    J.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana
    Dobrze, że już jesteś.
    Twoje psiaki są przeurocze.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj
    I tu mozna napisac-nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo:-)
    Ciesze sie, ze u Ciebie juz jest ok, i wyszlas na "prosta"
    Ciesz sie teraz z wolnosci.
    Pieski sa urocze, masz wielkie serducho, moim zdaniem stosunek do zwierzat jest miara naszego czlowieczenstwa.
    A i w domku piekne zmiany, tak trzymac.
    Sciskam

    OdpowiedzUsuń
  6. jejku jak fajnie, że znowu pokazujesz część swojej twórczości i dzielisz się z nami swoimi przemyśleniami!!!Dzięki że dałaś się lepiej poznać przez swoja 10-tkę!!!Pozdrawiam Cie serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Alexo,cieszę się,że wróciłaś. Brakowało Cię
    w blogowym świecie.

    Ściskam serdecznie!

    p.s. Psiaki wyglądają jak ,,rodzeństwo,,

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz cudownego syna,cudowne pieski.Ten facet nie był godzien by być z Wami,bo był z innej bajki.Czekam na Twoje kolejne starocie spod pędzla :-) Pozdrawiam DOTI

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz cudownego syna,cudowne pieski.Ten facet nie był godzien by być z Wami,bo był z innej bajki.Czekam na Twoje kolejne starocie spod pędzla :-) Pozdrawiam DOTI

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrze, że jesteś :)
    Ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Gaja i Ramzes to prawdziwi aktorzy, ha ha.
    Trik z kiełbaską był świetnym posunieciem.
    Pozdrawiam wszystkich domowników
    Basia

    OdpowiedzUsuń
  12. Alexo Kochana, nie wiedziałam,że było aż tak zle.Wiem,że marzyłaś o stworzeniu szczęśliwej rodziny,mając przy sobie dziecko z innego związku i Darka. Myślę,że lepiej być osobą samotną z wyboru niż samotną w jakimś związku.Ten drugi rodzaj samotności rodzi konflikty i prowadzi tylko i wyłącznie do nieszczęścia. Dobrze,że Darek odszedł, uwolnił Cię od wyproszenia Go z domu, co było wg mnie jedynym rozsądnym rozwiązaniem.Dojdziesz do siebie, masz przy sobie kochającego Cię Oskara, rodzice też pomogą, pogódz się z tą sytuacją. Znam wiele małżeństw, w których są dzieci z poprzednich związków i wierz mi, są one b. często przyczyną konfliktów, bo zwłaszcza w facetach budzą te dzieci zazdrość i niczym nie uzasadniony żal."One są widomym śladem przeszłości"- tak mi powiedział jeden z kolegów.
    Nie wykluczam sytuacji,że spotkasz kogoś, kto będzie umiał pokochać nie tylko Ciebie ale i Twoje dziecko, ale nie snuj wokół tego żadnych marzeń i planów. Teraz musi się wszystko wyciszyć, uładzić,a Ty wrócić do normalności. I tego Ci życzę z całego serca.
    Trzymaj się dzielna dziewczyno, wszystko będzie dobrze.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak ja się cieszę, że jesteś !!! Że działasz , że tworzysz. Mam problemy z netem i dlatego do Ciebie nie piszę Moja Droga, ale myślę stale.
    Ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam,
    Głębokość całej poduchy Ektorp to 67 cm.
    Pozdrowienia i buziaki ślę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam ponownie
    Mój mąż nie lubi spać na tej kanapie (trójka jest ciut z krótka dla niego, ponad to jest lekki spadek w kierunku oparcia.
    Szerokość poduchy dwójki to 64 cm.
    Szerokość trójki (3 razy poducha) to 169 cm.
    Buziaki ślę.

    OdpowiedzUsuń
  16. Alexiu... dawno mnie u ciebie nie było, ogólnie dawno na blogi czasu ie było i możliwości... teraz wchodzę a tu co? Słów mi brak...
    Mocno, mocno trzymam kciuki byś była szczęśliwa i byś zawsze potrafiła skupiać się właśnie na tych plusach! Tobie i Oskarowi życzę tylko tego co dobre!!
    A co do depresji to zgadzam się całkowicie i dobrze wim o czym mówisz - tylko wtedy da się ją pokonać gdy zniknie ten ciężar odbierający całą radość życia - inaczej to tylko ciągła walka by nie zatonąć, próbujesz i próbujesz, ale ciągle ciągnie cię w dół... Cieszę się, że tu już za Tobą!!!
    Kochana ściskam Was przeogromnie mocno! i buziaki w nos dla tych maluszków przesłodkich przesyłam :)

    A!! I gratuluje tak zdolnego i mądrego syna!! Masz pełne prawo być dumna z niego i z siebie :))
    całuję :-*

    OdpowiedzUsuń
  17. O ile pies przed monitorem mnie nie dziwi, o tyle pies na półce udający kota jest debeściarski :D
    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń