Znowu witam się z Wami po dłuższej przerwie.
Ale zapewniam, że bywam u Was regularnie i jestem na bieżąco ze wszystkimi postami :)
Moje „nic niepisanie” spowodowane jest Maluszkami.
Te dwie małe psinki, kundelkami zwane, pochłonęły mnie do reszty.
Nie mogę wręcz nacieszyć serca i oczu ich obecnością.
Gaja jest u nas już tydzień i po tym czasie jestem w stanie poczynić pierwsze spostrzeżenia.
Tak fajnie się trafiło, że obydwa psiaki są tej samej wysokości i tej samej długości.
Różni je waga, kształt uszu i umaszczenie. Wyglądają jak rodzeństwo, tylko po innym ojcu ;))
Otóż sunia przepada za Ramzesem i odwrotnie!
Pieski wszystko robią razem: śpią, odpoczywają, bawią się, jedzą i wychodzą na dłuższy wieczorny spacer.
Jedno, gdy dłuższą chwilę nie widzi drugiego, zaczyna „płakać”.
Nigdy, nawet w najcudowniejszych snach nie przypuszczałam, że scenariusz będzie aż tak usłany różami :)
Powiem szczerze, że bałam się wziąć do domu drugie „futerko”.
Jakoś nie bardzo mogłam sobie wyobrazić jak to będzie.
W końcu, to nie ogromny dom z ogromnym ogrodem, w którym pieski na tak dużej przestrzeni praktycznie mogą się mijać.
Tu, na 40 metrach kw.muszą pogodzić się dwa odmienne charaktery i być w zasięgu wzroku i węchu całe 24 h/dobę.
Moje obawy jednak rozwiały się błyskawicznie, a codzienne obowiązki niewiele się zmieniły.
Szykując jedzenie jednemu, robię teraz po prostu trochę większą porcję i rozdzielam na dwie miseczki.
Wychodząc na dwór z jednym, zabieram też drugiego.
A psie posłanko jest na tyle duże, że z powodzeniem mieści dwa maluchy.
Miłość też muszę rozkładać na dwa, i z tym chyba jest największy problem, gdyż jedno i drugie zabiega o względy „pańci” jak tylko potrafi :) A potrafią niemal wszystko, by zaskarbić sobie miejsce w moim serduchu.
Każdego dnia, pod wieczór wychodzimy z pieskami na dłuższe, godzinne „szaleństwo”. Nie mieszkam wprawdzie (JESZCZE!) na ukochanej wsi, w domku pod lasem, ale mam przynajmniej to szczęście, że moje życie toczy się na peryferiach małego miasta. Okolica jest porośnięta liczną zielenią, mnóstwem drzew i krzewów, oraz dywanami trawy.
Wystarczy przejść jakieś 150 metrów, by móc bezpiecznie spuścić pieski ze smyczy na ogrodzonym siatką terenie, blisko nad brzegiem Odry.
A tam już dzieje się czyste szaleństwo!
Maluchy ganiają jak wystrzelone z procy. Gaja dużo sprawniejsza fizycznie, filigranowa panienka, ściga Ramzeska podszczypując go w nieco opasły zadek :) Jest tak bardzo karną i posłuszną suczką, że chcąc ją zawołać wystarczy powiedzieć „Ga...”, a ona już pędzi w naszą stronę.
Najzabawniejsze jest to, że Ramzes (jak na prawdziwego samca przystało) ma swoje zdanie i zawołany zawsze przychodzi dopiero wtedy jak skończy proces węchowy napotkanego obiektu.
Wtedy Gajka przychodzi nam z pomocą, biegnie po Ramzesa, szczeknie mu ze dwa razy nad uszami i sprawa załatwiona, bo pieski już zdążają w naszą stronę :) Nawet na otwartej przestrzeni chodzą i biegają razem, choć ich noski skierowane są w odmiennych kierunkach :)
Pani Agnieszko, te fotki są z dedykacją dla Pani :)
Po powrocie z wieczornego spaceru zazwyczaj wszyscy padają, nawet my :)
Ostatnio, wróciwszy z takiej przechadzki wzięłam się za zmywanie naczyń,
a syn miał pościelić łóżko i wskoczyć do wanny.
Woda się w kuchni leje, więc niczego nie słyszę.
No właśnie NICZEGO NIE SŁYSZAŁAM, bo taki oto widok zastałam, jak zajrzałam do pokoiku „młodego”...
Nie zdążył pościelić!!!
Padł na podłodze razem z pieskami i nawet nie słyszeli jak weszłam do pokoju i zrobiłam im zdjęcie :))
Kochane maluszki i moje kochane 186 cm szczęścia, które od dziecka ma takie dobre serduszko dla zwierząt :*
Serdecznie Was pozdrawiam Drogie Koleżanki :)
W kolejnym poście napiszę m.in. o pewnym psim serduszku i mam nadzieję,
że wreszcie pokażę moje nagromadzone łupy z targu staroci,
za których odnowienie i odmalowanie jakość nie mogę się zabrać.
**************************************************
no to masz teraz zajecie :) dobrze ze mieszkasz w takim miejsciu i nie musisz kilometrami jechac do miejsca zeby pieski mogly sie wyganiac,swietna masz te strone musze znalesc sobie czas i tez wreszcie "swoj" wyglad zmienic :)
OdpowiedzUsuńCudownie Alexo:) Zdjęcie Oskara z pupilami przesłodkie!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam upalnie dzisiaj:)
Dwoje takich słodkich urwisów potrafi zwalić z nóg zdrowego młodziana ! Świetny widok.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Tyle szczescia zgromadzilas pod jednym dachem, masz z ta gromadka wesolo.
OdpowiedzUsuńZastanawiam sie jaka to miejscowosc w ktorej mieszkasz, bo moj rodzinny dom tez prawie nad Odra lezy, i dzis tam jade, przed nami 1000km.
Pozdrawiam goraco.
cudne, po prostu cudne :) jak ja lubie patrzeć na szczęśliwe zwierzęta... szkoda, ze ja nie mogę żadnego futerka przygarnąć teraz :(
OdpowiedzUsuńale - musisz z boku bloga dodać też GAJOWO, bo sam Ramzes tam wisi i Ogonek :)
* blogu niedzielny, tak, całe szczęście, że mieszkając w mieście mam niemal wieś :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dzięki temu mogłam mogłam zaopiekować się pieskami. Gdybym mieszkała w centrum, gdzie beton goni beton, pewnie nie miałabym żadnego czworonożnego futerka :(
* deZeal'ku, jak to fajnie brzmi, w przypadku tak wielkiego chłopa ;))
* MarioPar, szalejące maluchy są jak tornado!
Ja też czasem padam :))
* Ateno, życzę Ci szerokiej i spokojnej drogi.
Mieszkam niedaleko Opola. Jak będziesz gdzieś w pobliżu daj mi znać na maila, z miłą chęcią się z Tobą umówię na kawkę :)
* ushii, nie smuć się, masz już jedno futerko :) No właśnie, jak zdrowie pieska?
GAJOWO powstaje już kilka dni i powstać nie może. Muszę zgromadzić więcej zdjęć.
Ale jesteś spostrzegawcza :))
POZDRAWIAM WAS DZIEWCZYNY BARDZO SERDECZNIE :)
Alexo, świetne zdjęcia zwierzaczków. I co za szczęście, że tak sobie do gustu przypadły!
OdpowiedzUsuńMieszkacie w bardzo fajnym miejscu, zielonym i porządnie, jak widać, utrzymanym. No to jakoś wytrzymasz do tej przeprowadzki na wieś :)
Pozdrawiam wszystkich
No i widzisz ile macie wszyscy radości.I tak trzymaj.Psy są cudownymi zwierzętami. Nie wiem czy wiesz, ale są bardzo ważne dla chorych na serce, bo niwelują stresy. Podrap psiaki ode mnie za uszkami.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Miło słyszec Aluś ,że pieski się polubiły.
OdpowiedzUsuńMasz naprawdę świetne miejsca na spacerki!
Buziaki Ci przesyłam
Coż za radosny post.
OdpowiedzUsuńPiękne te Twoje psiaki.
A zdjęcie trzech Twoich śpiących skarbów po prostu boskie.
Pozdrawiam
Jakie sympatyczne zdjęcie zdobiłaś swojemu rycerzowi z pieskami . Bardzo słodko wyglądają jak razem śpią:)
OdpowiedzUsuńMasz teraz wesołą gromadkę! Twoje pieski są słodkie:) I fajna fotka śpiącego rycerza i psiaków:))) Uściski ślę:*
OdpowiedzUsuńTe zdjęcia i Twoje opisy są ogromnie budujące :))
OdpowiedzUsuńOskar w psim gniazdku jest niesamowity! I chyba nikt nie ma wątpliwości po kim ma wielkie serce dla zwierząt :))
Ściskam Cię mocno! Głaski i drapki dla futrzaków ;))
Ale wesoła banda!!!!Maluchy to cudowne urwisy i Młody chyba nie dał im rady...pozdrawiam Cię serdecznie:)
OdpowiedzUsuńA i zapomniałam dodać że fajne zmiany blogowe u Ciebie!!!!
OdpowiedzUsuń