Cytrynowo-limonkowo-pomarańczowo, czyli Wielkanocnie :)

Targają mną mieszane uczucia...

Z jednej strony cieszę się wiosną, kolorami i zapachami, z drugiej zaś wraz z nadejściem ocieplenia pojawiają się pierwsze bóle głowy :(

Cieszę się nadchodzącymi świętami, które zawsze niosą ze sobą sielską, rodzinną atmosferę, ale jestem wykończona całą tą „otoczką” przygotowań do świętowania.

Mam w głowie tyle pomysłów i planów na najbliższy czas, ale totalny brak sił, który objawia się tym, że jako, pierwszy, czołowy „marek nocny” padam tam gdzie stoję i w czym stoję, o porze, która u mnie zwie się wczesną godziną wieczorną...

Dzisiaj byłam całe 3 godziny na przedświątecznych zakupach w moim ulubionym markecie Kaufland. Wróciłam padnięta do potęgi!

Oczywiście jak zwykle towarzyszył mi Darek, który pchał obładowany, zwichrowany wózek, wciąż jadący w innym kierunku do zamierzonego.

Ponieważ mieszkanko wypucowane na błysk, sobotę przeznaczamy na wspólne pichcenie w kuchni. We dwoje zawsze raźniej, a przede wszystkim szybciej. Nie mówiąc już o tym, że wieczorami nie ma takiej sytuacji, że jedno pada na „pysk”, a drugie jest pełne wigoru. Oboje mamy jeszcze siły, (i chęci) by wieczorny czas poświęcić sobie ;))

A co w piątek?

W piątek Darek pójdzie do garażu przyszykować mojego żelaznego rumaka do kolejnego sezonu „dwóch kółek”. On już od jakiegoś czasu rozkoszuje się jazdą. Ja natomiast zawsze czekam na prawdziwie ciepłe dni, by móc w pełni docenić uroki wiatru we włosach... :)

Podczas gdy Darek będzie zajęty kluczami, śrubami i smarami, ja zajmę się domem, by zapiąć wszystko na ostatni guzik.

W tym roku moja Wielkanoc jest iście „owocowa”:

cytrynowo–limonkowo-pomarańczowa.

Na komódce bukszpan został „ubrany” w miniaturowe, drewniane jajeczka.

Na samym szczycie wdzięczą się 3 drewniano-filcowe kwiatuszki.

Korona również stoi w asyście „owocowych” jajek.

Jakby jej było mało, w pobliżu wisi armia dodatkowych egzemplarzy.

Na stoliczku dominują przepiórcze jajeczka, których pilnie strzeże baranek.

Atmosferę rozweselają im 3 drewniane zawieszki-kwiatuszki.

A przepiękny zapach rozsiewa biały hiacynt.

Zaś centralnie na środku skrzyni stoi moja ukochana gardenia,

która jak nigdy, obsypała się kwieciem i niesamowitą ilością kolejnych pączków.

Pozwoliła ugościć na swych listkach delikatne, styropianowe jajeczka.

Zrobiło się kolorowo i radośnie :)

Niestety zawsze musi zdarzyć się coś, co skutecznie zniweczy radość i popsuje atmosferę...

Nie chcę się denerwować i kolejny raz wspominać wydarzenia z wczorajszego dnia. Ale ponieważ sprawa dotyczy po części Was, obiecuję, że napiszę o tym „kataklizmie” po świętach.

A teraz Moje Drogie Koleżanki chcę życzyć Wam wszystkim

spokojnych i radosnych świąt, spędzonych w gronie najbliższych.

Oby w Waszych sercach zagościła miłość, w Waszych domach radość, a za oknem słonko.

WESOŁEGO ALLELUJA !!!

**************************************************