24.03.2010

Wielkie porządki i jeszcze większe zmartwienie...

Witam Was po kilkudniowej przerwie, która była spowodowana dokładnie tym, co zawarte jest w tytule posta.
Wraz z nastaniem pierwszych symptomów wiosny wpędziłam się w wir wielkich, wiosennych porządków. Prałam, szorowałam i czyściłam wszystko co mi w ręce wpadło. Oczywiście wszelkie prace odbywały się w duecie z Darkiem, który w pomocach domowych jest niezawodny i niezastąpiony. Podczas gdy prałam firany, obrusy, koce i zmiany pościeli, Darek pięknie pomył wszystkie okna i doprowadził do porządku balkon po długim okresie zimy.
Okna lśnią czystością, ubrane w jasne, letnie „sukienki”.

Wersja dzień:


Wersja noc:


Pokoik Oskara:


Na parapecie w pokoiku Oskara znalazła swoje miejsce docelowe lampka, która wcześniej stała na narożnie ustawionych komodach. A w jej miejscu już niebawem pojawi się coś nowego...

Oczywiście lampka "okraszona" łańcuchami :)



Zrobiłam mini manekinka ze stojaka na biżuterię.
Odkręciłam haczyki, które znajdowały się w miejscu głowy. Zlikwidowałam długą, „balową” suknię, i dorobiłam ozdobne sznury mini korali. I mam swoją wersję miniaturki :)



Kurz został przepędzony nawet z najbardziej niedostępnych zakamarków. Właściwie wszędzie zapanowała sterylna czystość, a ja nadal wynajdowałam sobie kolejne prace, aby nie mieć czasu na trapiące mnie zmartwienie...


Dziewczyny...
 Wszystko wskazywało na to, że...jestem w ciąży!!!
Nerwówka trwała blisko 10 dni. Ale stres, który przeżyłam był tak ogromny, że zabrał mi chyba 10 lat życia!
„Proszę na siebie uważać. Absolutnie nie powinna Pani zajść w drugą ciążę, bo to z dużym prawdopodobieństwem tym razem mogłoby Panią zabić...” - Te słowa usłyszałam od lekarzy przy wypisie ze szpitala po urodzeniu Oskarka, oraz wielokrotnie od lekarzy kardiologów.
Mam chore serce, od 16 roku życia jestem na stałych lekach.
Rodząc Oskara, 15 lat temu byłam o wiele młodsza, silniejsza i jednak dużo zdrowsza. Co kilka lat robiąc kontrolną, szczegółową diagnostykę serca okazuje się, że wada postępuje i pociąga za sobą kolejne powikłania. Reasumując, im jestem starsza, tym bardziej mam schorowane serce i tym większe stanowi to zagrożenie dla mojego życia podczas ewentualnej ciąży.
Gdy mój regularny cykl zaczął się opóźniać, wpadłam w panikę. Chociaż wyrażenie „panika” jest delikatnym sformułowaniem tego co się ze mną działo. Psychicznie czułam się jakbym już jedną nogą była w grobie...
Przechodziłam przez to 15 lat temu, gdy w czasie porodu i kilka dni po nim, mocno stąpałam po „tamtej stronie życia”...
Nie chcę jeszcze raz przez to przechodzić, nie mogę, bo wiem, że nie dam rady.
Wiem, że tym razem przegram.
Wiem, że jestem zbyt słaba.
Darek był chyba w jeszcze większym stresie niż ja. Obarczał się winą, gdyż czuł się współodpowiedzialny za stan lęku w jakim się znajdowałam. Codziennie jechał do pracy z biegunką i codziennie z nią wracał.
Wszystko działo się do wczoraj.
Po wykonaniu testu, który wyszedł negatywnie i wywołaniu miesiączki czułam, że powraca do mnie wizja dalszego życia... Moja radość była tak ogromna, że nie sposób jej ubrać w słowa.
Kobiety, dla których dramatem jest fakt, że nie mogą zajść w ciążę, pewnie nigdy nie zrozumieją mojego lęku i stanu umysłu w jakim znalazłabym się będąc w ciąży.
Dla mnie ten błogosławiony stan oznacza WYROK!
Taki życiowy absurd...
Z jednej strony dajesz życie nowej istotce, ale tym samym poświęcasz swoje...
Będąc jedynaczką, zawsze marzyłam o tym, by mieć dwoje dzieci.
Niestety, choroba zdecydowała, że będzie inaczej. Moje marzenie o drugim dziecku przerodziło się w paniczny lęk.
Lęk graniczący z fobią przed zajściem w ciążę.

PS
Dzisiejszy wpis ukazał się, by dać dowód na to i uzmysłowić niektórym kobietom, że czasem wielka żądza chęci zajścia w ciążę u jednych, może być tak samo wielka jak niechęć zajścia w ciążę u drugich.
I to nie z błahych powodów.
Tylko tam, gdzie stawką jest życie.

Dziś już z uśmiechem na ustach i ulgą w sercu życzę Wam pięknych, słonecznych dni :)
A już niebawem kilka nowości, które pojawiły się w moim „m” i które czekają na „małe” przeróbki :)
A teraz biegnę do Was, bo nie było mnie tu kilka dni!

**************************************************

29 komentarzy:

  1. Kochana następnym razem nie ma się co martwić na zapas,tylko wytrwale czekać.
    Opóźnienie,tak samo jak i przyspieszenie może być spowodowane stresem,czy lekami.
    Cieszę się bardzo,że wszystko jest po Twojej myśli.
    Przesyłam promienie słoneczka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdrowie nade wszystko. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dobrze czytać, że spokój zagościł w Twym sercu. Niewyobrażalne, że błogosławieństwo może stać się przekleństwem.
    Pozdrawiam Cię cieplutko i czuję powiew świeżości z Twojego domku płynący. A manekinka pięknie wystroiłaś w gotycką kreację:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też uważam,że zdrowie ponad wszystko. Dbaj o siebie i swoje serduszko :)
    Pozdrawiam
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny masz domek. A co to jest na ścianach? Tapeta?? Cieszę się wraz z Tobą bo w Twoim przypadku jak czytam ciąża to duże ryzyko. Dobrze że już jesteś spokojna, zwłaszcza że śweięta te radosne przed nami. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Twój post obudził we mnie dużo emocji. Ja niestety jestem tą która usiłuje zajść w ciąże, jednak doskonale Cię rozumiem ponieważ wiele lat borykałam się z problemami sercowymi (i niestety nie chodzi o miłości młodzieńcze, a o wady serca). Na szczęście poradziłam sobie z tym-a raczej natura sama tak zadecydowała, że serce mam już praktycznie zdrowe, lecz inne zjawiska zabraniają mi na normalną ciąże.
    Cieszę się ogromnie i trzymam kciuki za Twoje serduszko. Zdrowie jest najważniejsze i musisz je pielęgnować nie tylko dla siebie, ale dla ukochanych mężczyzn.

    A mieszkanko - bajka, często je podglądam, manekin przepiękny i dekoracje świąteczne:)
    Cieszę się z Twojego uśmiechu.
    Pozdrawiam wiosennie.

    OdpowiedzUsuń
  7. mnie taki manekin tylko duzy przydalby sie do zdjec bo musze a raczej chcialabym cos obfocic :( ,dbaj o siebie bo ...."szlachetne zdrowie nikt sie nie dowie jako smakujesz az sie zepsujesz " :)

    OdpowiedzUsuń
  8. jak napisałaś tytuł posta to pomyślałam że coś się stało ktoś odszedł.... bo czytając twojego starego bloga bardzo się wzruszyłam kiedy opisałaś że straciłaś dziadka. Serce mamy tylko jedno więc należy je szanować a ty masz dla kogo być, cieszę się że jest już wszystko w porządku i twoje nerwy dodatkowo nie obciązają twojego serduch :) trzymaj sie ciepło i przede wszystkim zdrowo.
    Dom jak zwykle pięknie urządzony i dekoracje świąteczne już panują,więc teraz ciesz sie i śmiej bo życie jest piękne !!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Aluś, jak się cieszę, że nie musisz się już denerwować i bać... Uważaj ma siebie, dbaj o serdunio. A domeczek... wypucowany za wszystkie czasy i odświętnie ubrany:) Pięknie u Ciebie:)
    Buźki!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Aluś cieszę się ,że już jestes spokojna i wszystko ułożyło się tak jak TY chcesz. Wyobrażam sobie tylko co musiałaś przeżywać!
    A Twoje mieszkanko jak zwykle urocze i pełne ślicznych,klimatycznych przedmiotów!!
    Buziaki przesyłam

    OdpowiedzUsuń
  11. dobrze,że się wyjaśniło-w tym mcu przeżywałam ten sam stres więc tym bardziej rozumiem i przytulam:*

    choroba niestety nie wybiera-trzymaj się ciepło:*

    OdpowiedzUsuń
  12. Bliska mi osoba też robiła test ciążowy w sobotę w nadziei, ze będzie negatywny, jest zdrowa, ale ma 43 lata i rozsądnie uważa, że na małe dzieci już za późno.
    Wynik wszystkich nas uradował tak jak innych w tym samym czasie wynik pozytywny. Takie jest życie.
    Pozdrawiam Ciebie serdecznie, zaglądam tu dość często i bardzo to lubię.
    Dbaj o siebie, Twoja obecność daje wiele radości.

    OdpowiedzUsuń
  13. Alexo cieszę się ogromnie że wszystko dobrze się skończyło ... bardzo trudna sytuacja ... po raz kolejny zdaję sobie sprawę z tego jak fantastyczną i silną kobietą jesteś ... tak, tak silną choć Tobie wydaję się, że nie ...

    OdpowiedzUsuń
  14. Trudno mi sobie wyobrazić co przeżywałaś ale cieszę się razem z Tobą że już masz to za sobą :))
    Teraz nie pozostaje Ci nic innego jak z radością czekać na święta :)
    Buziole wysyłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Życie jest nieprzewidywalne, pełne niespodzianek i dostarcza nam od czasu do czasu silnych emocji...i pozytywnych i negatywnych..Bardzo się cieszę, że wszystko dobrze się skończyło..uff..
    Domek masz odświeżony i czyściutki:) (ja tez:)) Superasna jest lampka Oskarowa z łańcuchami!
    I na koniec dodam, że lubię Twoje zdjęcia w wersji nocnej:)
    Usciski!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytajac Twoj wpis myslalam, ze niewiele Ci zostalo zaoszczedzone. Glowa, serce co jeszcze?Do tego Twoje przejscia. Podziwiam wiec Twoj optymizm i radosc. Scieskam Cie mocno.
    P.S. Sliczny manekin. Tez lubie, gdy mieszknie blyszczy czystoscia i pachnie swiezo

    OdpowiedzUsuń
  17. Aluś,serduszko mamy tylko jedno,Twoje bije nie tylko dla Ciebie ale i dla Twoich mężczyzn.
    Jesteś dzielną kobietą,podziwiam Cię.

    Pięknie wysprzątany dom na święta,może przylecicie z mężem do mnie i mój też tak ogarniecie? ;)

    Buziaki ogromne.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  19. WITAJCIE MOJE DROGIE :)

    * Madlinko, dziękuję Kochana. Niby tak powinien postąpić każdy, rozważny człowiek, ale gdy w grę wchodzi życie, wówczas zdrowy rozsądek jest ostatnią rzeczą jaka przychodzi do głowy :(
    Uściski :*
    * MarioPar, zgadzam się.
    * Llooko, dziękuję Kochana :* Z tą gotycką kreacją chyba trafiłaś w samo sedno. Do tej pory zastanawiałam się, z czym mi się kojarzy moja miniaturka :)
    * Monique, dziękuję bardzo i wzajemnie :)
    * Elamiko, dziękuję :*
    Tak, na ścianach jest nieszczęsna tapeta, którą od dwóch lat zamierzam zerwać :( Była tak dobrej jakości i tak... cholernie dobrze ją położyłam, że od 12 lat!!! trzyma się ściany jak tonący brzytwy i ani myśli się odkleić choćby w najmniejszym miejscu! Raz do roku szoruję ją i znowu wygląda jak nowa. Ale noszę się z zamiarem ujednolicenia ściany w kolorze szarości.
    * Destiny ikt, witam Cię serdecznie i tak samo serdecznie pozdrawiam, oraz dziękuję za Twoje słowa :)
    Cieszę się, że w Twoim przypadku natura była silniejsza i serduszko masz już zdrowe. Jednocześnie przykro mi, że nie możesz cieszyć się macierzyństwem. Jednak głęboko wierzę, że jeszcze nie wszystko stracone. Podobnie jak są przypadki rodzących kobiet, które niemal śmiertelnie mają chore serce, tak samo są przypadki ciąż, na które nikt wcześniej szansy nie dawał. Nawet na blogach mamy cudowny przykład Kamili, która po wielu latach niepowodzeń cieszy się od niedawna odkrywaniem uroków macierzyństwa.
    Będę za Ciebie bardzo mocno trzymać kciuki!
    Ściskam mocniutko :*
    * blogu niedzielny, mnie, te normalnych rozmiarów manekiny urzekają. Ale niestety, nie mogę sobie na takiego pozwolić z braku miejsca :(
    Dziękuję za cytat, zawsze go noszę w sercu :)
    * iwo_mla, tak, moja droga, życie jest piękne i mamy je tylko jedno! Nie wiedziałam, że czytałaś mojego poprzedniego bloga, miło mi :)
    Dziękuję za ciepłe słowa :*
    * deZeal, oj, nerwy były straszne!!!
    Ale już wszystko wróciło do normy :)
    Ściskam Cię bardzo mocno :*
    * aagaa, pewnie każda z nas przechodziła przez podobną sytuacją choć jeden raz...
    Aguniu, tak pięknie dziś słoneczko świeci, idę po południu z Darkiem na spacerek :)
    Buziak wielki dla Ciebie :*
    * babibu, ojej, te same nerwy? Ale rozumiem, że już po stresie.
    Przytulam mocno :*
    My to się mamy! My – kobiety.
    * Grażyno-Anno, z całego serca dziękuję Ci za ciepłe słowa :*
    Witam Cię serdecznie :)
    Oj, w tym wieku to faktycznie musiał być duży stres.
    Sama nie jestem dużo młodsza, bo zaledwie 5 lat. Ale gdy przekroczy się magiczną „trzydziestkę”, każdy rok odgrywa ogromną rolę.
    Pozdrów serdecznie ode mnie bliską Ci osóbkę :)
    * kasandro, dziękuję Kochana :*
    Zazdroszczę tym kobietom, które mają tak jak Ty dwoje pociech w domu. A parka, to już w ogóle szczyt marzeń :)
    Ściskam serdecznie :*
    * iko, dziękuję Kochana :)
    Buziołek wielki dla Ciebie :*
    * Wichrowa, życie jest jak huśtawka...
    Ja w ogóle lubię noc, bardzo :)
    Lampeczka musiała „nabrać” rycerskiego klimatu ;))
    Ściskam serdecznie :*
    * violcio11, Kochana, wiesz, że sama tak nieraz myślę...
    Ale wtedy przed oczyma stają mi obrazy naprawdę ciężko chorych ludzi, i od razu przeganiam te złe wizje, bo w zetknięciu z innymi, powinnam dziękować Bogu, że nie jest gorzej.
    Uściski przesyłam :*
    * paula_71, dziękuję Ci z całego serca :*
    Sprzątanie we czwórkę to nie to samo co we dwójkę.
    Więc, dlaczego nie? ;))

    DZIEWCZYNY, JESTEŚCIE WSZYSTKIE BARDZO KOCHANE I BARDZO „CIEPŁE”.
    ŚCISKAM WAS BARDZO MOCNO I ŻYCZĘ DUŻO SŁONECZKA :)

    PS
    Poprzedni komentarz mi zniknął.. ???

    OdpowiedzUsuń
  20. Alexo, Słońce przestraszyłaś mnie tym wpisem nie na żarty. Wiem, co znaczy niepokój i czekanie na wyniki badań. Tym bardziej cieszę się, że wszystko się wyjaśniło i możesz cieszyć się przygotowaniami do świąt.
    Manekin w wersji Closterkeller bomba! Mnie w tych małych najbardziej drażnią właśnie te "pazury" zamiast głowy :) Bez nich jest dużo lepiej. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  21. Alexo, i znów na to wychodzi, że życie jest piękne! Więc wszystkiego dobrego!

    Ale Ci zazdroszczę, że te wiosenne porządki już porobione, bo ja daleko w lesie jeszcze.
    No, a Darek pucujący szyby?! To już zawiść czysta mnie ogarnia.

    Pozdrowień dużo

    OdpowiedzUsuń
  22. Uff. wyobrażam sobie co musiałaś przejść.. dobrze, ze już jest... dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  23. czytałam cie jako anonim ale odważyłam sie zacząc prowadzić swojego bloga, również serdecznie cię pozdrawiam po takich nerwach napuśc wody do wanny zapal swieczki włącz nastrojową muzykę relaksacyjna i wycisz sie na chwile to bardzo pomaga,

    OdpowiedzUsuń
  24. Tak życie jest kruche ,więc trzeba o nie dbac ,mi nie zawsze to wychodzi .Nie jestem w stanie sobie wyobrazic co musiałas przejść ,i ile cie to kosztowało .
    Ściskam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  25. Dobrze, że już wszystko za Tobą!I teraz spokój zagościł u Ciebie i w Twoim domku!!!A domek pięknie lśni czystością ale Ty masz energii...ja jakoś nie mam ochoty na sprzątanie!!manekinek bardzo romantyczny!Pozdrawiam słonecznie!

    OdpowiedzUsuń
  26. Podczas drugiej mojej ciąży pod koniec miałam zagrożenie życia swojego i dziecka...
    Dwie ciąże całe zagrożone i przeleżane w szpitalu.
    Rozumiem przez co przeszłaś i ciesze się że kamień spadł Ci z serca((:
    Pogody ducha i dużo uśmiechu!
    Sprzątanie jeszcze przede mną...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  27. Zdrowia przede wszystkim Alexo, dobrze, że wszystko ułożyło się po Twojej myśli.
    Czasem tak w życiu jest, wszystko na opak, ale i tak trzeba z tym jakoś żyć. Ważne, aby wszystko sobie poukładać. Czasem to bardzo trudne....
    Porządków trochę zazdroszczę, u mnie jeszcze daleko do Świąt.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  28. Alicjo ściskam Cię mocno. Opatrzność nad Tobą czuwa.
    Manekin jest cudny w czarnych koronkach. Ślicznie już naszykowałaś się na święta, a ja jeszcze w polu.
    Buziak

    OdpowiedzUsuń
  29. dbaj o siebie!serducho jest najwazniejsze!wszystkiego dobrego :))))

    OdpowiedzUsuń