Namówiłam dzisiaj syna na wspólny spacer do miasta.
Głównie miałam na myśli zakup kolejnych puszek farb akrylowych, więc wybraliśmy się na koniec miasta do marketu budowlanego.
Pogoda dopisała, nie było ani zimno, ani wietrznie. W drodze cały czas nadawałam, bo gaduła straszna ze mnie. Wygłupialiśmy się, śmieliśmy się i co chwilę rozjeżdżały nam się nogi na śliskim chodniku. Było bardzo wesoło :) Kupiłam dwie puszki farby w tradycyjnych odcieniach bieli (szary platynowy oraz babie lato) i już mieliśmy wychodzić, gdy nagle ją dostrzegłam na dziale dekoracji...
Lampeczka, po przecenie, za jedyne 23 zł, która jest wypisz, wymaluj na moją komódkę! W dodatku ma płaską podstawę, na której można ustawiać dekoracyjne przedmioty wedle upodobania. Gdy podeszłam bliżej aby się jej przyjrzeć pojawił się radosny błysk w oku za sprawą abażurka. Jest dwuwarstwowy; z zew jednolicie biały, a wew biały w drobniutkie, czarne kwiatuszki, które dopiero są widoczne przy zapalonym świetle. Nie zastanawiałam się ani sekundy dłużej, tym bardziej, że taka była jedna, jedyna.
Z radosną miną od ucha do ucha wracaliśmy spacerkiem do domku przechodząc oczywiście przez Rynek i główne „sklepowe” alejki. Po drodze robiliśmy zakupy: spożywcze, kosmetyczne i chemiczne. Było trochę do niesienia, ale mój syn zachował się jak mały dżentelmen i na własną, usilną prośbę dzielnie dźwigał wszystkie reklamówki wypełnione po brzegi. Oczywiście mijając kawiarenkę nie omieszkaliśmy wstąpić na pyszny deser, który był rekompensatą za wczorajszy dzień... Zapomniałam o tłustym czwartku i obeszliśmy się smakiem! Dzisiaj za to było z nawiązką :)
Po powrocie gorąca herbatka. Ponieważ dobry nastrój towarzyszył mi do końca dnia, zrobiłam na szybko malusią dekorację Walentynkową.
„Światecznych” dni nie dzielę na polskie i zapożyczone. Według moich przekonań każde święto jest warte „świętowania” jeśli ma z założenia dobre intencje. Jeśli w dzisiejszym zabieganym świecie jest dzień, który przypomina nam o o uczuciach, o miłości, o najbliższych naszemu sercu, jeśli taki dzień każe nam zwolnić tempo, zastanowić się, posłuchać odgłosu bijącego serca, wsłuchać się w oddech i myśli naszych bliskich, to dla mnie „Walentynki” mogłyby być przez cały rok.
Już dawno nie spędziłam z synem tak miłego popołudnia. Byliśmy jak równi sobie, mam tu na myśli relacje, a nie wzrost :))
Dla uściślenia ja mam 162cm, a Oskar w wieku 14,5 lat wywindował do 185cm! Trochę się obawiam... może już wystarczy?!
Muszę częściej zabierać go na zakupy we dwoje, może to dobra metoda na złapanie głębszej więzi z dorastającym synem :)
Życzę Wam Kochani miłego weekendu, radosnego 14 lutego i pełnych miłości pozostałych dni roku :)
**************************************************
Alu kochana, zachowaj ten dobry nastrój na reszte roku (i dłuzej;-) Warto sobie robić przynajmniej czasem, takie miłe prezenty, a lampka rzeczywiście bardzo ladna i świetnie się u Ciebie komponuje!
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji walentynek!
Gratuluję pięknie spędzonego dnia, byle takich więcej w ciągu roku było, tego życzę Ci moja droga z całego serca.
OdpowiedzUsuńLampeczka idealnie pasuje.
Dekoracje walentynkowe takie radosne! A pewnie, że każde święto jest dobre przecież w życiu piękne są tylko chwile i trzeba te chwile łapać za ogon :))
Ściskam
:) ściskam Cię!!! do sklikania Aluśka!
OdpowiedzUsuńLampeczka świetna!Bardzo pasuje do Twojego wnętrza!
OdpowiedzUsuńMiałaś udany dzionek!Z Twojego posta bije radość i szczęście.
Oby tak zawsze!
Bardzo przyjemne walentynkowe dekoracje!!
Buziaki
gratuluje niezmeczonych checi ciaglych inspiracji,podusia ladna ale bardzo smutno mi sie kojarzy
OdpowiedzUsuńOri, masz rację, czasami nawet trzeba... Dziękuję :*
OdpowiedzUsuńJolanno, dziękuję :*
Maju, uważajcie w drodze! Będę czekać. Pa pa :*
Aagaa, :) Duży :*
Blogu niedzielny, mogę jedynie się domyślać z jakiego powodu... Mocno Cię przytulam :*
Pięknie wkomponowała się w Twoją komódkę,pasuje idealnie:)Zauroczyły mnie te małe czerwone serducha...wyglądają jak słodkie landrynki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Alexo, piszesz "mały dżentelmen" a później podajesz wzrost i to nie byle jaki ;) właśnie tutaj świetnie widać, że dla mamusi synuś zawsze pozostane mały a toż to kawał faceta już ;))
OdpowiedzUsuńLampka cudna i można powiedzieć, że niemal magiczna dzięki podwójnemu abażurkowi :)
Ściskam Cię gorąco i dużo miłości w sercu życzę, nie tylko w tym dniu!
Lampka jest cudowna i ma sprytny abażurek.
OdpowiedzUsuńJa też lubię Walentynki. Pozdrawiam
Happy Valentine!! Hugs from Petra
OdpowiedzUsuńAlexo - jak zawsze u Ciebie wszystko wspaniale się komponuje! A syn faktycznie - mógłby już przestać rosnąć!! :)
OdpowiedzUsuńI jeszcze drobiazg - zapraszam Cię do siebie po wyróżnienia!!
Alexo, tak, całkiem niezła lampka.
OdpowiedzUsuńAle tak naprawdę spodobało mi się to, co napisałaś, że świąt nie dzielisz na 'nasze' i zagraniczne a jedynie ich intencją się kierujesz.
I to by kończyło te wszystkie dyskusje na temat, czy należy, czy nie należy świętować, bo nie nasze, bo cudzoziemskie jakieś. Dzięki, za ten Twój zdrowy osąd.
I pozdrawiam Was wszystkich
Ale Ci się dzień udał, kochana! Lampka rzeczywiście kapitalna, zwłaszcza zapalona :)
OdpowiedzUsuńWiesz, my z vonZealem specjalnie nie obchodzimy Walentynek - żadne tam bukowanie obiadów czy kolacji w restauracjach, czy jakichś wypasionych prezentów... Ale jakoś tak miło, że w tym dniu więcej miłych słów, uśmiechów, przyulanek, całusków i takich tam, hihihi... (nie żebyśmy przez resztę roku koty darli, nie). I o to właśnie, myślę, w tym dniu chodzi. Niestety troszkę za bardzo się jednak skomercjalizowało....
Pozdrawiam Cię cieplutko :)
Ale cudna ta lampka. zazdroszczę jej bardzo. Sliczne zdjęcia, jak zawsze u Ciebie!!!
OdpowiedzUsuńLampka urocza i wszystko wokół też:) Co do Walentynek mam takie samo zdanie - każde święto jest warte świętowania! I tez zrobiłam dekoracje Walentykowe hihih
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Dear Alexa,
OdpowiedzUsuńthank you for all this lovely pictures - i enjoy them sooo much........what a wonderful start in a new week!!!!
Have a very nice day, Hugs Jade & Sheila (she feels better now ;))
Spacer i szczera rozmowa z prawie 15-latkiem - bezcenne! Wiem, bo sama takiego w domu hoduję. Głupi wiek, niestety, bo to dziecko jeszcze, ale już z pretensjami do dorosłości. Ma już swoje sprawy, męskie sekrety, ale kiedy się otworzy, to widać jakie to jeszcze bezradne w dużym świecie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Małgosiu, te akrylowe „landrynki” mają w dodatku otworki na zrobienie zawieszki :) Sztuka kosztuje 1zł. Jakbyś miała ochotę... ;))
OdpowiedzUsuńIko, pisząc „mały” mam raczej na uwadze wiek :) Bo przecież niespełna 15 lat, to jeszcze dziecko ;))
MarioPar, tak, ma „sprytny” abażurek :)
Petra, thank you :)
Agatko, dziękuję Ci serdecznie, sprawiłaś mi miłą niespodziankę :)
Ma.ol.su, moc uścisków i pozdrowień :*
deZeal, ja też nie obchodzę tego typu świąt z pompą, ale przyjmuję je do wiadomości, nie krytykuję i staram się, by był to miły dzionek, podobnie jak pozostałe dni roku :)
Elamiko, dziękuję za ciepłe słowa :)
Wichrowa, Twoje dekoracje już widziałam, są śliczne :)
Jade, i am glad that Sheila is feeling well. Hugs you tightly *
Mira, nawet nie wiedziałam, że masz syna w tym samym wieku :)
Czyli jedziemy na tym samym wózku ;))
POZDRAWIAM WAS SERDECZNIE :*
Witaj Alicjo:)
OdpowiedzUsuńWspaniale tu wpadać do Ciebie - zawsze podziwiam kobiety z pasją i artystycznym zacięciem!
Przesyłam mnóstwo ciepłych pozdrowień!!!!!!
Imienniczka.
Zaintrygowała mnie ta piękna rama z lustrem!!!
OdpowiedzUsuńCzy to Twoja inwencja, czy mozna gdzies taką kupić?
Pozdrawiam,
Virginia