Tyle zamieszania, tyle przygotowań, tyle bieganiny i...już po wszystkim.
Kolejne najpiękniejsze Święta w roku mamy już za sobą. I powiem Wam szczerze, jak na spowiedzi, że nie było tak jak za dawnych lat...
Nie napiszę, że były radosne i wyjątkowe, bo takie nie były. Brakowało tej magii, jak za dziecięcych lat...
W latach mojego dzieciństwa Wigilia miała miejsce u moich kochanych dziadków. Było łącznie z nimi 11 osób (nie licząc dwóch suczek: mojej Kory i dziadka Azki). I choć ja miałam najbliżej, bo mieszkałam zaledwie 150 metrów dalej, to sam fakt wyjścia z domu, i przejścia tego jakże krótkiego odcinka drogi sprawiał mi ogromną frajdę. Wiedziałam, że spotkam się z moimi ciociami, wujkami, i kuzynami. Było gwarnie i bardzo radośnie.
Dzisiaj dziadków już nie ma. Wigilia jest u rodziców. Też muszę przejść owe „magiczne” 150 metrów, ale wiem, że poza nami (nasza trójka + rodzice), już nikogo innego nie będzie. Każda z cioć robi Wigilię u siebie, dla swoich najbliższych. Nie ma już rodzinnych zjazdów, jak za dawnych, dobrych czasów.
Żadna z potraw, smakołyków, czy innych rarytasów, nie jest już czymś wyjątkowym. Wszystko mamy każdego dnia na wyciągnięcie ręki.
I sam fakt, że niczego nie brakowało, że na świątecznym stole gościło 12 potraw, że na każdego czekały prezenty, nie wystarczył, bym mogła odczuć radość i pełnię świątecznej atmosfery. Na zewnątrz była, niezaprzeczalnie, ale głęboko w moim sercu nie mogłam się doszukać magii świąt, którą zapamiętałam jako mała dziewczynka :(
I z roku na rok jest tej magii niestety coraz mniej...
Ramzes na szczęście nie ma takich porównań i nie dopatruje się corocznych refleksji. Cieszy się niezmiernie z każdego rodzinnego spotkania, a radość jest tym większa, jak wie, że i jemu trafi się z tej okazji smakowity kąsek :)
Jak co roku, u mamy pod świątecznie ozdobionym drzewkiem czekały prezenty, a wśród nich także i dla niego. Podczas kolacji wigilijnej mały cwaniak sprytnie, ukradkiem wychodził do pokoju, by chociaż powąchać swoją paczkę :) Ale wie, że ruszyć jej nie może dopóki mu na to nie pozwolimy. Nie mógł się doczekać, kiedy wszyscy po kolacji ruszymy na poszukiwanie swoich prezentów. Wtedy on, niewiniątko, zaczynał węszyć po wszystkich kolorowych torebkach, w poszukiwaniu swojej. To taka zmyłka, że niby wcześniej jej nie widział ;)
Gdy jego niezawodny psi nos ewidentnie wskazuje na tę właściwą, wówczas szczekaniem obwieszcza wszystkim, że znalazł swój prezent!
Jest moja ulubiona kość!
Jest ucho!
Są psiowe przekąski: ciasteczka, batonik i precelki.
O, jest też jakaś nowość! Piłka do zjedzenia z prasowanych skór!
Hura!
Jest ucho!
Są psiowe przekąski: ciasteczka, batonik i precelki.
O, jest też jakaś nowość! Piłka do zjedzenia z prasowanych skór!
Hura!
Oczywiście, jego paczki już wcześniej zostały przeze mnie pootwierane,
tak by obdarowany mógł bez problemu się częstować.
Myślicie, że tego nie zrobił? Zobaczcie sami :)
tak by obdarowany mógł bez problemu się częstować.
Myślicie, że tego nie zrobił? Zobaczcie sami :)
W świąteczne dni znalazłam też czas na drucikowanie. Powstało kilka ozdób, które zaraz po świętach (29.12) powędrowały do moich blogowych koleżanek. Mam nadzieję, że w pierwszych dniach Nowego Roku, przesyłki dotrą we właściwe ręce :)
Moi panowie (Oskar i Darek), znając moje upodobania do świec i przedmiotów temu służących, obdarowali mnie niczym innym jak właśnie tym:
Całe szczęście, że nie mam wielkogabarytowych upodobań, bo do tej pory nie miałabym gdzie nogi postawić w czterech kątach ;)
Sylwester spędzam w domku z najbliższymi.
Podobnie jak w Święta, przyjdą do nas rodzice. Na tę okazję przygotowuję bigos, sałatkę, udka pieczone, wafla śmietankowego i lody z owocami (kandyzowanymi). Będzie też dla panów piwko, dla pań półsłodkie winko czerwone, i oczywiście szampan. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie kupiła na tę okazję mojego ulubionego winka... vermouth, słodki, biały. Uwielbiam go z sokiem pomarańczowym, plastrem cytryny i kostkami lodu... Mmmm :))
I chyba sama go wypiję, bo nikt za ziołowym winkiem u mnie specjalnie nie przepada :) Nie wiedzą co tracą ;)
----- ----- ----- ----- -----
Darek poszedł na nockę, a ja mam czas, by spokojnie poodwiedzać Wasze blogi i złożyć Wam życzenia Noworoczne. Przede mną cała noc! :)
Pozdrawiam Was serdecznie babeczki :)
**************************************************
**************************************************
Co za łasuch!!!! ;)
OdpowiedzUsuńAlexo tobie i twojej rodzinie życze pomyślności w Nowym Roku, spełnienia marzeń a co najwarzniejsze dużo zdrowia.
Pozdrawiam znad morza!!!
Alexo, ależ się uśmiałam z Twojej relacji dotyczącej wigilijnego zachowania Ramzesa!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się też bardzo ten Twój nastrój refleksyjny; tak to już jest, że przeszłość w naszej pamięci zawsze lepsza bywa.
Życzę Wam zdrowego i udanego roku 2010!
haha Ramziu mnie rozbawia do łez, jaki On jest kochany psiak!!!! jak pies taka Pani:) buźka
OdpowiedzUsuńDziękuję dziewczyny.
OdpowiedzUsuńFajnie, że możemy się razem pośmiać :)
Wszystkiego dobrego Wam życzę :*