Darek poszedł do pracy, a ja zamiast grzecznie iść spać, lub zatopić się w muzyce przy blasku świec, wzięłam się za „drutowanie”. Jakiś czas temu obmyśliłam sobie, że sama zrobię wszystkie tegoroczne ozdoby świąteczne. Ma być prosto i skromnie: drut, sznurek, szkło, oraz srebrne dodatki w postaci bombek i koralików. Już kilka ozdób powstało, pokazywałam je na poprzednim blogu. Przede mną było jeszcze zrobienie sporej ilości metalowych ozdób na drzewko świąteczne. Kupiłam dwa rodzaje drutu: jasny, grubszy, który będzie tworzył bazę, i czarny, cieńszy i dużo bardziej plastyczny, który będzie formą ozdobnej „owijki”.
Miałam natchnienie, więc wzięłam się do roboty. Szalałam jak nakręcona maszynka, i nawet nie wiem kiedy minęła noc... Usłyszałam brzęk kluczy w zamku. Pomyślałam: no to ładnie, Darek z pracy wraca, 7 rano... Chłopina przyzwyczajony już do moich częstych bezsennych nocy wcale nawet nie był zaskoczony. Wręcz przeciwnie, śmiał się do rozpuku, bo ponoć mój wygląd przypominał obraz nędzy i rozpaczy :)) Ława cała zawalona pierdółkami, zwoje drutu na kolanach, ręce czarne (gdyż czarny drut przy mocnym skręcaniu brudził skórę), narzędzia tortur porozkładane wokoło, odciski na prawej ręce, a na lewej, dla odmiany setki zadrapań, i ten błędny wzrok, oraz dziki wyraz twarzy zdradzający skrajne zmęczenie... Miał ubaw. Patrząc na hurtowe ilości produkcji i głaszcząc mnie po niedbale upiętych włosach stwierdził, że wyglądam jak alkoholiczka, która całą noc pracowała chałupniczo, by zdążyć z „towarem” na sprzedaż jeszcze przed otwarciem monopolu :)) Spytał ironicznie: „Kochanie, to ile buteleczek będziesz z tego miała?” Śmialiśmy się oboje, choć przyznam, że nie był to dowcip z górnej półki.
Przez noc powstał 60-cio częściowy komplet na drzewko: 15 serc, 15 choinek, 15 spiralek i 15 kółeczek, oraz ozdoby na łańcuszkową girlandę, która zawiśnie nad lustrem: krzyż, 4 większe serducha i 4 miniaturki. Przy okazji dorobiłam jeszcze 4 chwosty z kolorowych mulin, które ozdobią największe latarenki i świeczniki. Przyznam, że praca z drutem była bardzo mozolna. Nie miałam żadnego szablonu według którego mogłabym wyginać obrabiany materiał. Cała kolekcja powstała od ręki, na zasadzie wielu przymiarek każdej kolejnej rzeczy do pierwszej powstałej jako wzór.
Całość kolekcji, 60 szt
Na łańcuszkową girlandę...
Kolejne chwosty
Mam dość! Jestem padnięta! Chyba położę się na jakieś dwie godzinki. Przede mną mnóstwo codziennych obowiązków, a ja ledwie stoję na nogach utrzymując pion. Kurcze, faktycznie muszę wyglądać jak degeneratka. Co potrafi zrobić z człowiekiem zmęczenie po nieprzespanej nocy? Mam trochę pretensji do pewnej osoby... Stanęłam przed lustrem i z ironicznym uśmieszkiem powiedziałam jej: „Jak sobie pościeliłaś, tak się wyspałaś” ;)
PS.
Drogie koleżanki, później do Was wpadnę w odwiedzinki i odpiszę na wszelkie komentarze.
Wybaczcie, ale padam...
**************************************************
**************************************************
Kolorowych snów !
OdpowiedzUsuńhahahhahaah no ladnie ,ale jak sie ma natchnienie to trzeba koniecznie dzialac :)
OdpowiedzUsuńsłodkich snów :)
OdpowiedzUsuńNo ale cudeniek!Niemożliwa jesteś!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No,no, Alexo! Widzę, że szał przedświąteczny już Cię dopadł. A co będzie w grudniu?
OdpowiedzUsuńJuż nadrobiłam zaległości w spaniu :) Teraz odwiedzam Was wszystkie po kolei. A ile tam pięknych różności widzą moje (już wyspane) oczy :))
OdpowiedzUsuńŚciskam Was mocno! :)
Niesamowicie mi się podoba Twoja druciana kolekcja! Warto było zarwać noc, bo efekt jest przepiękny, brak mi słów. Na druciane cudeńka zwróciłam uwagę u Skandynawek, ale takich starannych z owijką -nie było. Serio, jestem zachwycona. Mam nadzieję Alexo, że nie pogniewasz się jeśli zmałpuję? Choć na pewno nie w tak hurtowej ilości jak u Ciebie! Jeszcze raz, ogromne gratulacje:)
OdpowiedzUsuńhaha:)wiesz,że ja też wczoraj walczyłam z drutem?Wymyśliłam sobie świerkowe wianki i pomotałam,poplątałam i stwierdzam,że to wcale nie takie proste jak by się wydawać mogło...
OdpowiedzUsuńPodziwiam...ilości hurtowe i efekt świetny,zwłaszcza te serducha...
Pozdrawiam serdecznie.
Ależ cudowności natworzyłaś:)))serducha druciane są piękne! Niekiedy taka nieprzespana nocka sie przydaje!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco
Niemożliwa jesteś ... naprawdę :)
OdpowiedzUsuńJa kiedyś z drutu robiłam muchy i motyle, też bardzo lubię ten materiał.
Super ozdoby , takie w Twoim stylu.
Ściskam mocno, też teraz nie śpię po nocach.....jak wrócę to odpocznę wreszcie.
Dziewczyny, absolutnie się nie pogniewam, "małpujcie" co tylko chcecie :) Jest mi niezmiernie miło, że drucikowe szaleństwo komuś przypadło do gustu :)
OdpowiedzUsuńJolu, masz jeszcze te druciane muszki i motylki? Chętnie je zobaczę.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie.
ABSOLUTNIE PODZIWIAM NA TWORZENIE NOCĄ, JA JESTEM ŚPIOCHEM WIĘC TAKA TWÓRCZOŚĆ ODPADA, ALE TWOJE SĄ CUDNE A SZCZEGÓLNIE CHWOŚCIKI, Z CZEGO ROBIŁAŚ?
OdpowiedzUsuńWitaj Somko :)
OdpowiedzUsuńDopiero teraz "odkryłam" Twój komentarz i dlatego dopiero teraz odpisuję, przepraszam. Chwościki robiłam z muliny, w kolorach o tej samej tonacji. Dlatego wyszły jak cieniowane. Na 1 chwościk: cztery muliny, a piąta na sznureczek i "owijkę".
Pozdrawiam Cię :)