10.04.2011

Powitanie wiosny. Wolność!

Piątki i soboty są dniami, które od lat rezerwuję na większe porządki w moim „m”. Tzn, oprócz codziennych obowiązków dochodzi pranie, składanie, kurze, lustra, szorowanie łazienki, itp...
Właśnie piątkowego popołudnia (ubieglego tygodnia), kiedy szalałam ze szmatą zadzwonił Alek i oświadczył: „Pakuj się Aluśka, przyjadę o 20, i jedziemy do Szklarskiej Poręby. Ma być piękna pogoda. Wrócimy w poniedziałek wieczorkiem...”
Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy, to fakt oczywisty, że nawet gdybym włączyła turbo dopalacze, to i tak nie wyrobię się na 20. Ba, nawet nie wyrobię się na 24!
I faktycznie nie wyrobiłam się, pojechaliśmy następnego dnia :)


Pogoda była piękna, taka pierwsza, prawdziwie wiosenna aura.
Przyjechaliśmy na miejsce, rozlokowaliśmy rzeczy, i po półgodzinnym błogim odpoczynku na kanapie wyruszyliśmy na spacer po miasteczku.
Co kawałek mostek, a pod nim górski strumyczek, który szumi miłą dla uszu melodię. Dobrze znaleźć się w takim miejscu, z dala od domu, od codzienności, w dodatku z bliską sercu osobą... To, co miało miejsce wieczorem pominę dyskretnym milczeniem, zdradzę tylko, że było cuuudownie... ;)
Następnego dnia dosyć wczesna pobudka, śniadanko i dzień wypełniony do samego wieczora. Zaliczyliśmy wodospad „Kamieńczyk”, przejażdżkę po okolicy, uwieczniliśmy wszystko to, co wpadło nam w oko, głównie dzieła Matki Natury.
















































































Na koniec deser dla wszystkich moich zmysłów... Późna obiadokolacja w niesamowicie klimatycznej oberży „U Hochoła”. Dziewczyny, jeśli będziecie w tamtych stronach, MUSICIE KONIECZNIE wpaść na obiadek do tego lokalu. Szczerze polecam!
Pomijam fakt, że jadło jest wyborne, i podane w takich ilościach, że największy „pasibrzuszek” miałby problem z wchłonięciem takiej ilości podniebiennej rozkoszy. W tym momencie skupię się na samym wnętrzu lokalu, który przypomina wystrojem rycerską izbę. Surowe, nierówne tynki na ścianach i suficie, belki stropowe, oświetlenie w formie metalowych krzyży i tarcz, za którymi skrywały się żarówki, dające znikome, rozproszone światło. Właściwie głównym źródłem oświetlenia były niezliczone ilości świec rozstawione w całej restauracji. W centralnej części sali, która była na kształt kopuły, mieścił się ogromny, kamienny blat, wokół którego dookoła siadają biesiadnicy. Nad stołem, na łańcuchach zamontowane jest palenisko, które doświetla całość blaskiem ognia. Uwierzcie mi na słowo – byłam w siódmym niebie! :)
Alek widząc moje „rozanielenie” uchwycił całkiem pokaźną kolekcję obrazów tego wnętrza, cobym sobie mogła w wolnych chwilach popatrzeć, powspominać i powzdychać ;)



























Wszystko co dobre, szybko się kończy...
Czas wracać do domu, i do niedokończonych obowiązków.
Wieczorami, przed zaśnięciem, kiedy samotnie leżę w łóżku i wtulam twarz w koszulę Alka, wyłapując resztki Jego zapachu uspakajam się, i zasypiam z nadzieją, że za kilka dni znowu się zobaczymy. W takie właśnie wieczory zastanawiam się nad swoim dorosłym życiem...
Od 16 lat, od kiedy urodziłam syna nigdzie nie wyjeżdżałam. Nie ważne czy weekend, czy wakacje, czy święta, zawsze siedziałam w swoim „m”, które z jednej strony uwielbiałam, a z drugiej traktowałam jak osobiste więzienie. Ciężko było wyruszyć z domu samotnej matce, która oprócz syna zawsze miała pod opieką domowy zwierzyniec. Żal mi było dziecka, że siedzi razem ze mną w „murach”, więc wysyłałam Go z Dziadkami w podroz tak często jak tylko było to możliwe. Ja niestety zawsze zostawałam w domu, ktoś musiał zająć się zwierzętami, a oddanie ich w obce ręce nie wchodziło w grę.
Czytając bloga Ori, i piękny wpis o psiej miłości natrafiłam na „przysłowie”, którego pomysłodawcą jest sama autorka bloga: „Szczęście odłożone na później lubi się podwajać”.
Coś w tym jest Droga Ori... :)
Po stracie mojej ukochanej wilczurki Kory, przez kolejne lata zylam bez pieska. Nie potrafilam pokochac innego czworonoga... Minęło troche czasu, ktory goi rany, a ja dziś mam nie jednego, ale dwa pieski :)
Przez lata nie ruszałam się z domu, często z bólu samotności wyłam do poduszki. Dziś czuję się szczęśliwa, opuściłam „więzienne mury”* i mogę cieszyć się wolnością :) I doskonale zdaję sobie sprawę, że zawdzięczam ten stan tylko jednej, jedynej osobie... Ściskam Cię Kotuś :*
I jak tu nie wierzyc w przyslowia? :)

Dziś od rana piorę, piorę, i piorę. Wszystko to, co jest tkaniną i co da się do pralki włożyć, czyli: narzuty polarowe, koce, poszewki, podusie, firany i psie legowiska. Teraz już jestem pewna w 100%, że wiosna zawitała, bo zawsze to zjawisko idzie w parze z wiosennymi porządkami :)
Kolejne dni upłyną mi na świątecznym dekorowaniu „m”, jestem w tym temacie daleko w polu... :(
Obiecuję, że następny post nie będzie dotyczył kolejnego wyjazdu, ale właśnie tego, czym będę się zajmowała przez najbliższe dni.
Pozdrawiam Was bardzo radośnie i wiosennie :)
Buziak :* (jeszcze w zimowym płaszczyku)


PS 1
Oprócz moich zdjęć, znajdują się także w poście fotki autorstwa „A”.

PS 2
Żeby było „śmieszniej”... Mój tato, jak i dziadek całe życie przepracowali w „kryminale”. Ja też miałam ukończyć resocjalizację i wstąpić na drogę penitencjarną. Jednak (jako córka, a nie syn) wyłamałam się z tradycji rodzinnych. Tylko czy tak do końca...? Chyba nie, skoro z własnego „m” urządziłam sobie wieloletnie więzienie. Zastanawiam się tylko co musiałam przeskrobać, by dać się dobrowolnie 'zapuszkowac' na 16 lat...? ;))


PS 3
Dzisiaj niedziela, wiec odpoczywam.
Post powstal 'na raty', dlatego publikuje go z lekkim opoznieniem...
Czy u Was dzisiaj tez Blogger 'szaleje'?
Mam pozamieniane czcionki, znaki interpunkcyjne, z trudem napisalam te kilka koncowych zdan...

17 komentarzy:

  1. jestem zachwycona blogiem,miła osoba z Ciebie :))
    pięknie napisałaś o tej wyprawie z mężem,powiem że zachęciłaś mnie skutecznie do Szklarskiej Poręby :)będę miała na uwadze :)

    wysłałam Ci zaproszenie do mojego małego świata :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie ma to jak wycieczki i pieknie udany dzien, ladna z ciebie dzioua ;) ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się niezmiernie, ze moje przysłowie poszło w świat! I uważaj, ono naprawdę się sprawdza, więc na wszelki wypadek przeliczaj codziennie swoją ukochaną gromadkę;-)
    Pięne zdjęcia robi Alek i pięknie mu pozujesz!
    Ściskam mocno

    OdpowiedzUsuń
  4. Alu,wyglądasz świetnie!! Uśmiechnięta,szczęśliwa....udzieliło mi się Twojego optymizmu troszkę,..
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam Twój post i wzruszyłam się.Musisz być niesamowicie silną i odważną Kobietą...
    Wyprawa udana, akumulatory naładowane- nic tylko żyć pełnią życia:-)))) Też lubię tam wracać. Karpacz i okolice to moje miejsce na Ziemi:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aluś kwitnąco wyglądasz i te iskierki w oczach!!!!Jak miło się czyta to co masz na myśli!!!!Ważne że masz teraz to na co czekałaś i że jesteś szczęśliwa ...a wycieczka super!Troszkę zazdroszczę:)Pozdrawiam wiosennie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. No proszę jak cudnie :)))
    Życzę Wam wszystkiego najlepszego :))

    Ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kwitniesz:)))
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie puszczajcie tego szczęścia, trzymajcie mocno je za pięty :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Alexo, jednym słowem w przyśpieszonym tempie, i z nawiązką nawet, nadrabiasz te 16 lat pod każdym względem.

    Fajne zdjęcia zrobiliście, zresztą myślę, że bardzo podobnie fotografujecie; czyli podobnie na świat patrzycie:)

    A Szklarska Poręba to moja miłość. Więc nie dziwię się wcale, że tak Ci się tam podobało.

    Wiele pozdrowień Alexo

    OdpowiedzUsuń
  11. Alexo, po przeczytaniu tego posta, mogę stanowczo stwierdzić ,że Twoje szczęście się udziela ;)
    Dobrze zobaczyć Cię uśmiechniętą.
    Tak trzymaj!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Promieniejesz Kochana! Bardzo się cieszę:))) Wielu wspólnych równie udanych wypadów Wam życzę!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  13. fotki cudowne
    najważniejsze, że wycieczka udana
    pozdrawiam miło i życzę miłego dzioneczka

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudownie widzieć Cię uśmiechnięta i radosną !!!
    Zdjęcia przepiękne i te zimowe i te wiosenne :)
    Ściskam mocno Moja Droga.

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajnie jest widzieć Cię usmiechnietą!!Pozdrówka-aga

    OdpowiedzUsuń
  16. wiesz,że chyba dobrze ci ta nowa znajomość robi bo wyglądasz przepięknie:)))


    (zaglądam codziennie-rzadko sie odzywam-wybacz:))

    OdpowiedzUsuń
  17. * GOSIA, witam Cię bardzo serdecznie :) Dziękuję pięknie za ciepłe słowa. Z wielką przyjemnością zawitam w Twoje „wirtualne progi” :)

    * BLOGNIEDZIELNY, dziękuję :)

    * ORI, będę przeliczać, moje dziecię w ilości sztuk 1 także przeliczę ;) Alek z pewnością się ucieszy, dziękuję :)

    * AAGAA, dziękuję Kochana :)

    * LUSI, witam Cię bardzo serdecznie :) Masz piękne miejsce na ziemi :)

    * AGA, dziękuję za tyle miłych i ciepłych słów :)

    * ALIZEE, dziękujemy :)

    * MAGODA, dziękuję :)

    * MARIAPAR, trzymam ile sił! :)

    * MA.OL.SU, nadrabiam Kochana jak mogę i wiem, że tyle straciłam... Bardzo spodobało mi się stwierdzenie, że podobnie patrzymy na świat :)

    * KAMILA, cieszę się bardzo :)

    * IVONNA, dziękuję serdecznie :)

    * INGA, witam Cię, dziękuję i też pozdrawiam :)

    * JOLANNA, ściskam Jolusia :*

    * Z POTRZEBY WNĘTRZA, pozdrawiam również :)

    * BABIBU, dziękuję Kochana :)

    KOBIETKI, WSZYSTKIE WAS BARDZO SERDECZNIE POZDRAWIAM :)

    OdpowiedzUsuń