20.10.2010

Stara, ale nadal jara. Paczuszka od Iki :)

Mowa oczywiście o mojej kuchni, która rzeczywiście z uwagi na meble jest już staruszką.
Ekipa „rem-bud” opuściła na dobre moje „m”, a ja mogłam zabrać się za sprawy wykończeniowe. Dokleiłam brakujące pasy tapety, uzupełniłam kasetony, pomalowałam nowe, cieniutkie rurki miedziane.


W mojej rodzinie była dość nietypowa sytuacja, bo to nie ja wyprowadziłam się z rodzinnego domu, lecz nastąpiła zamiana mieszkań. Moi rodzice zamieszkali u mnie, a ja pozostałam na „starych śmieciach”, przejmując niejako w spadku wyposażenie kuchni. Ponieważ zostałam wychowana w duchu poszanowania dla wszelkich rzeczy martwych, mebelki, które pamiętają lata 80-te nadal wyglądają jak nowe, a ja nadal muszę się z nimi „męczyć”, bo szkoda pozbyć się czegoś, co tak naprawdę jest w idealnym stanie. Jednak, by poczuć powiew „inności” co jakiś czas zmieniam im szatę. Przy okazji wymiany rur postanowiłam kolejny raz tchnąć w nie nowe życie.
Meble w oryginale są jasne, fornir imituje szaro-biały marmur.
Jakiś czas temu okleiłam je w kolorze wenge metodą „na gorąco”. Teraz chciałam dodać elementy bieli, by je nieco rozjaśnić. Wiszące szafeczki mają miodowe szybki, które teraz zamalowałam na biało. Dla równowagi, w dolnych szafkach otrzymały kolor bieli szuflady i blaty robocze. Wpadł mi do głowy jeszcze pomysł na kuchenkę. Jej górną część również „pojechałam” na biało, by z szufladami stanowiła jeden ciąg kolorystyczny. Od kiedy korzystam z elektrycznego piekarnika kompaktowego, piecyk wbudowany w kuchence poszedł w odstawkę. Wymontowałam więc szybkę, w jej miejsce wstawiłam małą firaneczkę, a sam piecyk służy teraz jako schowek na cały komplet ulubionych „srebrnych” garnków.
















































Została mi jeszcze do wykończenia prawa strona kuchni, nasz „ jadalniany kącik”. Analogicznie, drewniane hokery będą w kolorze wenge, a blat otrzyma śnieżną biel. Ale zanim przystąpię do dalszej pracy, muszę troszkę odsapnąć, bo nie ukrywam, że nieco opadłam z sił. Jak widać, w całym niemal „m” straszą jeszcze tapety, których mam serdecznie dość. Ale zupełnie nie mam pojęcia, kiedy będę mogła się ich pozbyć. Praca przy ścianach w pojedynkę to trochę zbyt duży wysiłek jak na moje słabe serducho :(
Przyznam szczerze, że nie lubię swojej kuchni, jest maleńka i ciasna.
W upalne dni staje się piekarnikiem, w którym oprócz gotujących się potraw, ja również się gotuję. Nie chcę czynić gruntownych zmian, gdyż cały czas noszę się z zamiarem połączenia kuchni z pokojem Oskara, by w efekcie otrzymać salon otwarty na kuchnię. W głowie kiełkują mi pomysły na wymarzone miejsce do pichcenia, ale będę mogła je zrealizować dopiero wówczas, gdy syn wyjedzie na studia, co będzie miało miejsce za kilka lat. A na razie jest, jak jest.

Miałam to szczęście, że do „nowej” kuchni otrzymałam nowy prezent :)
Niedawno wygrałam candy u Ikusi. W tempie błyskawicznym dotarła do mnie paczuszka z pięknym, metalowym pojemniczkiem w kolorach pasujących jak ulał do nowej szaty mebelków. Ale w środku, oprócz wygranej znalazły się jeszcze inne cudowności... Ikunia postanowiła dodatkowo obdarować mnie śliczną buteleczką wypełnioną pod sam korek dobrodziejstwem natury. Lecz to nie wszystko. Gdy wyjęłam pojemniczek z paczki moim oczom ukazał się widok, który spowodował, że w oczach zakręciły mi się łzy. Po ostatnich miesiącach pełnych słonych łez, Ika wysłała mi mnóstwo słodkości! Ogromna garść cukierasów czekoladowych, baton, czekoladowa babeczka, jak również po dwie herbatki i kawusie, które mam zamiar wypić wraz z synem w pewien chłodny wieczór. Oskar wprawdzie jeszcze kawy nie pija, ale co tam, niech chłopak chociaż raz poczuje się jak dorosły i to za sprawą mojej blogowej Koleżanki :) Ikuniu, jesteś Kochana! Nawet nie wiesz, ile radości wniósł Twój prezent w moje życie. Ściskam Cię mocno :***


Zdjęcia są okropne! Za oknami, zimno i deszczowo. W domu ciemno i ponuro. W dodatku wszystkie okna usytuowane są na południe, pod ostre światło. W takich warunkach trudno uchwycić rzeczywistość. Fotki są dużo ciemniejsze, niż w realu, a kuchnia na tyle mała, że nie ma możliwości uchwycenia jej z innej perspektywy.
Tak wyglądała kuchnia przed, i te wstrętne miodowe szybki...:



A jak wygląda kuchnia moich marzeń, którą noszę w głowie już od kilku lat? Hmmm... Przede wszystkim ŻADNYCH typowych szafeczek! Dołem murowane ścianki, pomiędzy którymi umieszczone będą bielone drzwiczki na ciężkich, żeliwnych zawiasach. Jeden, długi blat roboczy (od ściany, do ściany), w który wpuszczony będzie niewielki, okrągły zlew i kuchenka, koniecznie „60”-tka. Nad blatem roboczym nie szafeczki, ale dwa rzędy masywnych, otwartych, bielonych półek, które będą podtrzymywały duże, żeliwne wsporniki. Do tego......... Daj już spokój Alicja, na to musisz jeszcze troszkę poczekać!
OK! Ale się rozmarzyłam, co? ;))
W następnym poście kolejne mniejsze i większe zmiany.
Tym razem będą dotyczyły salonu i przedpokoju.

A teraz zamierzam zrobić sobie gorącą herbatkę i poodwiedzać Wasze blogi. Przez ostatnie dni stęskniłam się za Wami strasznie Drogie Koleżanki :)
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę pogody ducha, bo na pogodę za oknem, niestety nie ma co liczyć :(

19 komentarzy:

  1. Przesylam Ci wirtualne pozdrowienia,droga Alexo.iwona

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymaj się zdrowo i nie szarżuj !
    Alexo, poczyniłaś fajne zmiany w kuchni.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak czekoladka, to czekoladka!!!Do słodkości obowiązkowo kawusia. Oj ta Ika to prawdziwy Anioł! A kuchnia nie jest taka zła, widać, że jest częścią prawdziwego, żywego domu a nie katalogowej stylizacji. A te swoja wymarzona na pewno kiedyś będziesz miała. Życzę Ci tego z całego serca.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zmiany w kuchni naprawdęŕ na plus!Zrobiło się jaśniej!
    Prezencik od Ikusi śliczny i słodki!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Zmiany w kuchni o jakich marzysz można łatwo wprowadzić w czyn. Nie wymagasz w końcu wiele :).
    1. Zdjąć górne szafki
    2. Odkręcić drzwiczki szafek dolnych.
    3. Kupić 2 długie grube dechy w tartaku i parę sosnowych drzwiczek (tanie są) w markecie budowlanym (nie widzę na fotkach, 5-6?).
    4. Zamontować i pomalować.
    całkowity koszt oceniam na 300 zł + dużo dźwigania. (blat i piekarnik innym razem)
    Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. o kurcze ale się napracowałaś! kuchnia rzeczywiście maleńka!jerzy_nka daje fajne rady i jeśli chcesz kiedyś otworzyć kuchnię na pokój to po remonciku będziesz miała kiedyś tylko ścianę do zburzenia:)tak czy tak, dobra robota!
    uściski i zapraszam do siebie-ciekawe rzeczy się dzieją:)
    Just

    OdpowiedzUsuń
  7. Alexo, kuchnia murowana mi także bardzo się podoba. Obyś się jak najszybciej takiej doczekała!

    Pozdrawiam Cię

    OdpowiedzUsuń
  8. ja tez uwielbiam tak sie rozmarzyc... sama mam ,,dziwna,, kuchnie bo poprzedni wlasciciele przeniesli ja do ...przedpokoju :) tez jest mala i chcialabym moc w jakis cudowny sposob ja powiekszyc ale nic mi do glowy nie wpadlo jeszcze w tym temacie :) Bardzo spodobal mi sie pomysl z firanka w piekarniku !!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Metamorfoza kuchni wyszla bardzo na plus.
    Zazdroszce nawet tak malej kuchni, ja mam ja razem z salonem czego nie lubie.
    Gratuluje wygranej, cudne rzeczy dostalas.
    A marzenia sa po to aby je spelniac, czego zycze.
    Pozdrowienia sle.

    OdpowiedzUsuń
  10. Alexo,pomysł na otwartą kuchnię będzie strzałem w 10. Zpewnością zyskasz wiekszą przestrzeń...ale jak sama nadmieniasz-pomalutku, bo zdrowie najważniejsze!
    Troszkę przesadzasz z tymi pomarańczowymi szybkami ;)
    nie było tak zle.

    Przesyłam gorące pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  11. remonty to najgorsza rzecz brrrr nie cierpię ich też jestem w trakcie i chyba nigdy ich nie skonczę, pozdrawiam i czekam na efekty

    OdpowiedzUsuń
  12. Alekso,zmiany kuchenne jak najbardziej na plus i faktycznie pojemnik wpasował się idealnie :) a te słodkości, nie nie mogłam sobie odmówić sprawienia Ci tak słodkiej niespodzianki, oby Twoje życie teraz miało tylko taki smak :))
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  13. Przejść remontowych nie zazdroszczę, ale dzielnie sobie radziłaś ;)
    Kuchenne zmiany na PLUS :)
    Na pewno zrealizujesz i pozostałe plany :))

    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Przytulna kuchnia a zmiany wyszły jej na dobre. Nie muszę dodawać, że pojemnik od Iki rewelacyjnie się wpisał w te klimaty. Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  15. Marzenia sa po to aby je spełniać ,więc do dzieła moja droga

    OdpowiedzUsuń
  16. Brawo, pomysłowa duszyczko!!!! A czekoladek szczerze zazdroszczę:))))
    Duża buźka

    OdpowiedzUsuń
  17. Alexo ale udało Ci się zmienić kuchnię...jest naprawdę fajna!!!Dzielna z Ciebie babka...a Twoje marzenie o kuchni zapewne kiedyś będzie mogło się ziścić!Cukieraski od Iki dostałaś słodziakowe!Miłego weekendu Ci życzę!

    OdpowiedzUsuń
  18. Dziewczyny, dziękuję za wszystkie komentarze, które są dla mnie bardzo cenne, z uwagi na wszelkie rady, sugestie i zwierzenia, którymi tak szczerze się dzielicie.

    Jerzy_nko, też nad podobnym rozwiązaniem myślałam, ale wolałabym już zrobić to na „tip-top”. Chyba wytrzymam te kilka lat do momentu łączenia pomieszczeń, tym bardziej, ze po drodze czeka mnie jeszcze remont łazienki.

    Ściskam Was serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  19. ja tak patrze na te twoja kuchnie to tez chyba bym ja polaczyla z pokojem choc uwazam ze kuchnia powinna byc osobno, a co to za technika " na goraco" ciekawa jestem bo mam w pokoju ochydne meble ktorych chwilowo zmienic nie moge i chetnie bym je zakleila

    OdpowiedzUsuń