Mój chłopina zbuntował się!
I rzekł: „zniosę drucikową choinkę, zniosę te wszystkie ozdoby z drutu, mogę spać na drutach i jeść z drutu, ale na choince musi być najprawdziwszy „czubek”, taki jaki pamiętam z dzieciństwa, a nie jakaś druciana gwiazda!” …
Ups! I mamy problem...
W końcu poszliśmy na kompromis; jeden dzień druciany szpic, drugi prawdziwy „czubek” i tak na przemian.
Poszliśmy więc dzisiaj do miasta w poszukiwaniu tego czubka.
Po drodze mijaliśmy różne czubki: jeden biegł w samej bluzce środkiem ulicy w spodniach, które ledwie trzymały się kupy (k=d) i krzyczał na całe gardło: „E! No chodź tu! Zaraz Ci wpier....., ty zasr...., popier...... gnoju!” Ups! Co za wyszukane słownictwo...
Drugi czubek szedł w stroju moro z zarzuconymi wędkami na ramieniu. Kierował się prosto w stronę rzeki Odry, przy której położone jest moje osiedle. Chyba poszedł po rybki na Wigilię...
Trzeci z napotkanych czubków był chyba...najfajniejszy, bo bardzo przypominał Mikołaja :) Stał pod sklepem z napojami wyskokowymi, nos miał tak samo czerwony jak renifer Rudolf. Zerkał przez szybkę i mocno zdziwionym, oraz radosnym głosem wykrzykiwał: „Ho, ho ho, w tym roku nawet tańsze winko jest w odświętnej szacie!” Prosty chłopina, a jak potrafił dostrzec uroki świąt... :)
Kurcze, tyle czubków, a żaden nie pasuje do naszej choinki :(
W końcu, po długim szukaniu, węszeniu i tropieniu znaleźliśmy jakieś czubki, ale te z kolei nie pasowały kolorem do wystroju naszego drzewka. Wygląda na to, że jednak będziemy zmuszeni zadowolić się moją drucianą gwiazdą :) Teraz twierdzę, że wcale nie trzeba było aż tak długo szukać, by trafić na odpowiedni czubek... Wszak każdy z nas ma w sobie małą cząsteczkę „czubka” ;)) Faceci, na przykład wtedy, gdy oglądają z kolegami mecz przy kuflach z piwem, a my – kobiety, jak trafimy na bezcenny grat na targu staroci ;) Ot, takie małe, niegroźne czubusie :)
A teraz już poważnie.
Choinka.
No właśnie, choinka...
Było ich tak dużo, że nie wiedziałam którą wybrać.
Szaleństwo przedświątecznych zakupów dopadło wszystkich. Tyle ludzi ile dzisiaj było w moim małym miasteczku w Rynku i na targu, to moje oczy jeszcze nie widziały! A wszyscy jak zahipnotyzowani kupowali ten sam towar: choinki, karpie, ozdoby i światełka.
Wybrałam w końcu moje drzewko. Moje wyczekiwane, wytęsknione żywe drzewko! W dodatku udało mi się kupić w donicy, tak jak chciałam, by na wiosnę zwrócić mu wolność w mamy ogródku.
Przy okazji kupiłam pudełko bombek w kolorach odcieni drutów.
Te skromne 9 sztuk, będą jedynymi bombkami na tegorocznej choince.
Te skromne 9 sztuk, będą jedynymi bombkami na tegorocznej choince.
W metrażu zakupiłam trzy rodzaje materiałowych, usztywnianych wstążek.
Zrobiłam z nich przy pomocy drutu kokardki na drzewko. Wyszło po 6 szt, łącznie 18.
Zrobiłam z nich przy pomocy drutu kokardki na drzewko. Wyszło po 6 szt, łącznie 18.
I jeszcze kolejne akrylowe zawieszki...
Piękne, duże, nie mogłam się im oprzeć.
Mam straszną słabość do akrylowych cacek.
Zawieszam je z lubością i upodobaniem przy wszelkich możliwych przedmiotach.
Mam straszną słabość do akrylowych cacek.
Zawieszam je z lubością i upodobaniem przy wszelkich możliwych przedmiotach.
Na dzisiejszych zakupach byliśmy łącznie 4 godziny, przy 13-sto stopniowym mrozie! Było tak uroczo; mroźno, śnieżnie i bezwietrznie. Spacerowaliśmy uliczkami prowadząc rozmowy, mróz praktycznie był ledwie odczuwalny. Za to po powrocie do domu zimno wychodziło z nas, chyba ze wszystkich części ciała. Na włosach, które wystawały spod czapki miałam piękne szronowe pasemka :) Jak ja tego nie odchoruję, to będzie wielki cud!
Jutro szaleję! Biorę się za ubieranie choinki :)
Pozdrawiam Was bardzo ciepło :)
**************************************************
**************************************************
Świetnie ujęłaś wyprawę po czubek ! Ty układasz sie do snu, a Ja powoli zbieram sięaby wstać ! Pozdrawiam. Przyjemności w ubieraniu choinki.
OdpowiedzUsuńhaha:-)uśmiałam się z tych"czubków" i z tego "spania" na drutach:D
OdpowiedzUsuńOj piękana to będzie choinka,prawdziwie "zimowa dama".
PS Ja też dziś biorę się(bierzemy,bo mam nadzieję,że córy mi pomogą) za ubieranie naszej:-)
Pozdrawiam porannie.
Czubusie mówisz Alexo, no coś w tym jest wiesz ... ja też się uśmiałam z Twojego tekstu ... świetny !!!
OdpowiedzUsuńA choineczkę kochana będziesz mieć piękną !!! Mam nadzieję, że ja uwiecznisz na zdjęciach ...
Ściskam mocniutko
Ha ha ha ha ;-) tak sympatycznie o czubkach i wesoło o czubku to chyba jeszcze nikt nie opowiada.Pozdrawiam,Ania
OdpowiedzUsuń:-)) dobre, usmialam sie co niemiara :-))). Ustapilas Chlopu, a ze nié bylo odpowiedniego czubka to juuz inna sprawa :-). Bardzo jestem ciekawa Twojej choinki. Przygotowalas tyle oryginalnych ozdob i nie moge sie doczekac by zobaczyci to wszystko w calosci. POzdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńChoinka zapowiada się ciekawie.Pozdrawiam (już) światecznie
OdpowiedzUsuńJa się teraz nie mogę doczekać Twojej choinki! Będzie piękna...
OdpowiedzUsuńno i pachniec bedzie przez jakis czas,dopuki igielki jej nie zaczna spadac :)
OdpowiedzUsuńAlexo masz dar pisania, tak się dawno nie uśmiałam z opisu rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńAleż ta Twoja choinka będzę czadowa.
Ja również uwielbiam te akrylowe cudeńka, wolałabym żeby były prawdziwe, ale to niestety kosztuje. Takie też mają urok , a co... Buziak odemnie.
P.S.
Moj outlook dalej nawala, ale poczta dochodzi.
Czubki są wśród nas - można by rzec ;)
OdpowiedzUsuńNo i jednak stanęło na Twoim hihihi :)
Pozdrawiam i czekam na udekorowaną choinkę (ja też dziś zakupiłam)
Oj widzę,że nie tylko mój o czubku marzy.Świetna relacja.Pozdrawiam gorąco.
OdpowiedzUsuńSie uśmiałam!!!Rewelacyjnie o czubkach napisałaś!
OdpowiedzUsuńŚliczne ozdoby!Nie mogę się doczekać Twojej choinki!
Pozdrawiam
Alexo, już dawno podejrzewałam Cię o taki komediopisarski talent, i proszę, znowu go ujawniłaś.
OdpowiedzUsuńA co do choinki, to oczywiście Darka popieram, jak najbardziej. Lubię wyłącznie choinkę tradycyjną, w prawdziwe bombki ubraną, z prawdziwymi świeczkami, a nie jakimiś elektrycznymi lampkami. I koniecznie muszą być zimne ognie.
Wesołych świąt!
Moje Drogie, posłuchajcie...
OdpowiedzUsuńBędąc w markecie na przedświątecznych zakupach, mój chłopina zniknął mi na moment z oczu. Wraca po chwili wielce uradowany... W ręce trzyma "czubek"... Ale jaki!!! Plastikowy, z łuszczącą się srebrną farbą, spod której wyłania się kolor podobny do żółtego! Z wypisaną radością na twarzy rzekł: "Ale miałem szczęście, ostatni był! A jaki tani! Tylko 2,10!"...
Załamałam się na całego :(
Kochanie, (mówię, delikatnie zabierając i odkładając to coś na miejsce), to miał być szklany "czubek", taki jak bombki.
Dzięki Bogu, to nie mój Darek ubiera choinkę. Już ja ją sobie wyobrażam, a raczej nie mogę sobie wyobrazić. Mój zmysł estetyki nie sięga aż tak daleko w przyszłość...
Pozostaliśmy jedynie przy drucikowek gwieździe :)... Całe szczęście :))
Pozdrawiam serdecznie :)
Pięknie pisałaś o czubkach, faktycznie wielu jest wśród nas i to przez cały rok!! Uśmiałam się zwłaszcza z kupy gdzie k=d ;)
OdpowiedzUsuń